And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

wtorek, 29 grudnia 2015

Święta, święta...

Kochane Motylki, muszę się przyznać, że świąteczne obżarstwo było... Wyrzuty sumienia ogromne, gorzkie łzy.

Jednak sobie i Wam życzę wytrwania w noworocznych postanowieniach! A przde wszystkim chudości.

Trzymajcie się lekko :*


niedziela, 29 listopada 2015

Motywacja!

Weekend minął spokojnie. 
Z kuchni dociera do mnie zapach pieczonego kurczaka, którego zjem jutro w pracy. Leżę już w łóżku i z każdym ruchem rozkoszuję się bólem mięśni po weekemndowym ostrym treningu. W tym tygodniu muszę dać z siebie wszystko. 6 grudnia mam chrzciny, będę chrzestną i na tą okazję kupiłam dwie sukienki. Jeśli zejdę poniżej 60 kg założę czerwoną, rozkloszowaną sukienkę jako nagrodę i wyróżnienie za wysiłek. Jeśli tak się nie stanie, włożę szarą, prostą sukienkę i będę siedzieć jak taka smutna, szara mysz. 



Plan na ten tydzień: 
Śniadanie: owsianka na mleku
Obiad: kurczak pieczony z warzywami 300g
Kolacja: kefir + grejfrut 

Do tego: 1h biegania + godz. Tabaty 

Jaki jest Wasz plan? 
Trzymajcie się lekko :*

wtorek, 24 listopada 2015

Inna, a jednak taka sama...

Hej!
Właśnie mam chwilę dla siebie, słucham muzyki i klikam w ulubioną zakładkę. I znów znajduję się w swojej rzeczywistości, tej trochę innej. 

Dzień minął jak z bicza strzelił. Pobudka o 5:00, leki, mycie, malowanie, ubieranie, śniadanie, pakowanie i biegiem na autobus. Zimno dziś. Mam na sobie bluzkę z rękawem 3/4 w szaro białe paski, podarte jeansy, zamszowe rude botki, długi, prawie do kolan kardigan w kolorze zgniłej zieleni, ublubiony płaszcz, czarny, ze skórzanymi rękawami, pudrowo-różowy szal, który jest tak duży, że mogłabym się owinąć nim cała, torebka i torba, po pracy w końcu fitness, a niestety rzeczy na fitness nie zmieszczą się przecież do torebki wielkości worka na ziemniaki. Czerwone słuchawki na uszach i biegnę. Zdążyłam. 
Stoję z przodu, spodnie mi się zwinęły w bucie i zaczyna mnie boleć noga. Gniewnie patrzę na chłopaka, który zajmuje dwa miejsca, siedzą on i obok jego plecak. Powstrzymuję chęć zapytania czy plecakowi jest wygodnie. Chłopak wysiada na tym samym przystanku, poczym znów jedziemy tym samym autobusem. Ludzie dziwnie na mnie patrzą. Staram się odwarać wzrok na krajobraz za oknem. Dojeżdżam do pracy i pogrążam się w myślach nad nowymi zadaniami. 

Ostatnio jestem tak wykończona, że nie jestem w stanie nawet czytać. W pracy robiłam różne cuda, ozdoby świąteczne, czyli moje ukochane prace manualne. I jest cudownie. 
Wychodzę z pracy, znów szybie ubieranie i bieg do autobusu, bo przecież na fitness trzeba zdążyć na 17:00, bo w domu jeszcze obiad do zrobienia. Potrawka dzisiaj, warzywna z duszoną piersią z kurczaka. 

Wpadam do domu, rozbieram się, zapominam o krótkiej firance w kuchni i biegam w samym staniku, szukając koszulki w paski, w której chodzę po domu, kątem oka zerkając jak sąsiad z naprzeciwka uśmiecha się do siebie, patrząc na moje wyczyny. Znajduję koszulkę na krześle w kuchni, a legginsy na pralce. Jestem przebrana. Patrzę w lustro i marszczę czoło widząc jak moje niesforne, rano wyprostowane kosmyki po bokach grzywki i z tyłu głowy poskręcały się w małe sterczące loczki. Ehh, i tak nic z tym już nie zrobię. Jutro walka na nowo aby kok wyglądał perfekcyjnie. 

No to co, obieramy warzywka, dusimy, kroję kurczaka, podduszam go w garnku pod przykrywką. 

Ooo i taki cudowny dzień, skończę post, popracuję jeszcze trochę, potem nauka i znowu zapomniałam o kolacji...


Trzymajcie się lekko :*

niedziela, 22 listopada 2015

marzenia

Hej Kochane!
Wiem, że długo mnie nie było, trochę się u mnie działo przez ten czas. 
Omal nie rozpadło się moje małżeństwo, mam osobę w pracy, przez którą nie czuję się swobodnie, moja siostra również ma problemy. Jedyny plus, że waga zeszła do 60 kg.

Zawsze myślałam, że istnieje taka miłość, jak z bajki, jedyna, cudowna. Wyobrażałam sobie życie jak w bajce, cudowny dom, wspaniały seks i wymarzoną pracę, świat, w którym wszystko jest różowe, a ludzie sobie pomagają i się kochają. Głupia jestem, prawda?

 Mówiłam, marzenia się spełniają, wszystko będzie dobrze. Jak na ten moment wszystkie marzenia się sypią, a dzień za dniem mijają tak samo i życie przelatuje między palcami, a ja mam wrażenie, że z jednego dołka wpadłam w drugi, jeszcze głębszy. Też tak czasem macie? 

Jutro lecę na 7:30 do pracy, po pracy szybko na warsztaty z teatru, potem dom i nauka, wieczorem siłownia. Te warsztaty dają mi trochę siły, na parę godzin zapominam o szarym świecie żyjąc teatralną abstrakcją. 

6 grudnia mam chcrzciny synka mojej siostry. Będę chrzestną. Kupiłam już sukienkę ale im dłużej ją mam, tym mniej mi się podoba. Jest szara, w typie ołówkowym do kolan, z czarnym wstawkami. Czuję się stara.

Co u Was? Jak się trzymacie? 

Kaj.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Powrót do rzeczywistości

Hej Kochane Motylki! 
Właśnie wróciłam z urlopu, gdzie odpoczywałam w bieszczadzkiej ciszy bez zgiełku miasta, internetu, telefonu i ludzi :) 
Wracam wyciszona i podwójnie napełniona energią! Na urlopie moją wagę starałamsię trzymać w ryzach, więc ani nie schudłam ani nie przytyłam ale oczywiście mojego lipcowego celu nie udało mi się osiągnąć :( teraz wracam do pracy, oczywiście standardowo 30 km na rowerze w ciągu dnia, a wieczorami 30-40 min biegania, od września siłownia :)

Co u Was? Mam nadzieję, że wakacje mijają Wam z sukcesami! 
Trzymajcie się lekko :*



piątek, 24 lipca 2015

Trochę chłodniej

Hej!
Dzisiaj wreszcie jest odrobinę chłodniej. Wczoraj na treningu lało się ze mnie jakbym stała pod prysznicem. Jednak mam tym większą satysfakcję im bardziej się spocę. Mam świadomość wypalającej się z mojego tłustego ciała słoniny. Wspaniałe uczucie :) 

Teraz mam przerwę w pracy, zjadłam właśnie obiad i niebawem do domu. Dziś czeka mnie sprzątanie, mycie roweru i trening. Potem kolacja i sen. Dzisiaj jestem z siebie dumna, bo ńie uległam pokusom i ściśle trzymałam się swoich postanowień.

Bilans na dziś: 
- owsianka na mleku z łyżeczką miodu
- warzywa gotowane z makaronem pełnoziarnistym i kurczakiem 400 g
- kefir 400g
- 2 jajka + bułka pełnoziarnista (kolacja)

- 30 km na rowerze (2godz) 
- TBC (1godz) 

Trzymajcie się lekko! :*

czwartek, 23 lipca 2015

Ciśniemy!

Hej! 
Właśnie wróciłam z pracy i zaraz wychodzę na trening. Dzisiejszy bilans może nie jest taki jaki bym chciała żeby był jednak nie jest najgorzej. Od jutra zaczynam ograniczać powoli, schodząc we wtorek do niższej wagi posiłków i eliminując podwieczorek. 
Dzisiaj wygląda to tak: 
- owsianka na mleku z łyżeczką miodu (40g+150ml)
- kefir 400g
- warzywa gotowane z kurczakiem i makaronem pełnoziarnistym (400g)
- 2 naleśniki z dżemem 
- 2 jajka + bułka pełnoziarnista (kolacja).

Na przyszły tydzień od wtorku planuję: 
- owsianka na mleku (30g+120ml)
- warzywa gotowane z kurczakiem (350g)
- kefir 400g
- 2 jajka + pół bułki pełnoziarnistej. 

Będę się trzymać mocno postanowień! Trzymajcie kciuki i trzymajcie się lekko :*

środa, 22 lipca 2015

Lincz...

Taka motywacja na początek ;) 






Siedzę właśnie na przerwie w pracy i tak pomyślałam, że napiszę krótką notkę odnośnie wczorajszego bilansu i ćwiczeń. Wczoraj i dzisiaj nagrzeszyłam strasznie :( 


Bilans 21.07.2015
- owsianka na mleku z łyżeczką miodu
- 2 kawałki pizzy
- 2 jajka + bułka pełnoziarnista

30 km na rowerze (2godz)
tabata (1godz) 

Bilans 22.07.2015
- owsianka na mleku z łyżeczką miodu
- kefir 400 ml
- 4 małe pączuszki i 4 rafaello
- warzywa z kurczakiem i makaronem pełnoziarnistym 400g
- 2 jajka + bułka pełnoziarnista (na kolację) 

30 km na rowerze 2godz
TBC + brzuch (1godz) 

Powiedzcie mi, macie jakieś dobre sposoby na łakomstwo przed okresem? Ja zawsze sobie radziłam, a teraz jest dramat :(

wtorek, 21 lipca 2015

Mały sukces!

Hej! 

Ostatnie dwa tygodnie przyniosły skutki! Ćwiczenia, oczywiście takie, które nie zagrażają kolejnej kontuzji nogi, myślałam, że będą mało skuteczne. W czasie kiedy nie ćwiczyłam przybrałam do 64,5 kg. Dzisiaj wchodzę na wagę a tu 62 kg! Cisnę dalej! Właśnie szykuję się na trening. 

Trzymajcie się lekko:* 

sobota, 11 lipca 2015

Endorfiny!

Witajcie Kochane Motylki!

Nawet nie wiecie jak cudownie jest zacząć trenować! 
Tydzień minął mi bardzo pracowicie wliczając w to miniony weekend. Po pracy gnałam od razu na siłownię i ćwiczyłam po dwie godziny co drugi dzień. W ciągu 4 dni w tym tygodniu przejechałam na rowerze 130 km :) 

Miniony weekend minął mi imprezowo, w sobotę pojechałam nad wodę ze znajomymi poopalać się, zaś wieczorem wybyłam nad wisłę. Siedzieliśmy tam do 3:00 nad ranem, popijając czerwone winko - dobredla zdrowotności szczególnie gdy samemu wypije się całą butelkę :)

Gdy wracałam do domu byłojuż widno. 
W niedzielę wstałam o 8:00 zebrałam się i znów wycieczka nad wodę na opalanko i zasłużony odpoczynek. 

Dzisiaj już o 10:00 byłam na siłowni, poćwiczyłam i teraz wcinam ugotowane warzywa z kurczakiem w curry i orkiszowym makaronem. Pychota! Zjem i wybywam na rower! 

Udanej soboty Moje Kochane!






czwartek, 2 lipca 2015

Dobrze jest!

Mam dobre wiadomości! Od jutra wracam na siłownię :) jestem w siódmym niebie! 

Za miesiąc wyjeżdżam nad morze i mam zamiar zejść do 55 kg. Będzie ciężko ale liczę na ostrą krytykę i doping z Waszej strony.

Ostatnio miałam dużo pracy, bo było zakończenie roku, musiałam wypisać analizy i raporty ahhh szkoda gadać, dużo siedzenia po nocach. 

Troszkę motywacji dzisiaj, no i gdzie się wybieracie na wakacje? 










Trzymajcie się lekko! 











poniedziałek, 15 czerwca 2015

dzień...

Hej! 
Mam krótką przerwę w pracy, więc stwierdziłam, że zajrzę do Was i przy okazji coś naskrobię. 
Dzisiaj, gdy się obudziłam padał deszcz, jednak zanim wyszłam z domu przestał, więc wybrałam się do pracy na rowerze, 15 km zaliczone :) 

Po pracy jadę do przyjaciółki, bo dawno się nie widziałyśmy, więc musimy nadrobić zaległości. Przyznam Wam się, że jutro idę do lekarza skontrolować rękę i nogę po wypadku, a od tego zależy czy będę mogła wrócić w lipcu na siłownię, więc trzymajcie kciuki! 

Ostatnio myślałam nad moimiproblemami z pękającymi naczynkami i zastaneiam się nad laserowym domykaniem naczyń, czy któraś z Was miała z tym doczynienia lub słyszała coś od znajomych? 

Trzymajcie się lekko :*

czwartek, 11 czerwca 2015

Braki

Hej Kruszynki:*

Przepraszam po raz kolejny, że tak rzadko zaglądam ale mam tak strasznie mało czasu na wszystko, że przydałoby mi sie parę godzin więcej w dobie...

W pracy mam zapieprz, bo jedna koleżanka jest na L4 i muszę pracować też na jej zmianie. W niedzielę w nocy wróciłam z gór i w poniedziałek na 7:30 pojechałam na rowerze do pracy (15km). W tym tygodniu już wyjeździłam 120 km na rowerze. 

Urlop cudowny, zrobiłam dużo zdjęć, zaliczyłam kilka szczytów, pogoda była przewspaniała. Jedyny minus to dieta... Której nie udało się przestrzegać :( 

Trochę poprawiły się moje stosunki z mężem, jednak nie zawsze jest tak jakbym chciała, żeby było. Mam trudny charakter i wiem, że większość to moja wina...

Niestety wypadek i urlop nie przyczyniły się za bardzo do spadku wagi ale teraz od początku tygodnia sumiennie nad tym pracuję :) 
Możecie polecić jakieś dobre kosmetyki i sposoby na cellulit? Mam go sporo na nogach i aż wstyd założyć szorty... :( 

Jakaś motywacja na weekend? 


Trzymajcie się lekko:*





wtorek, 26 maja 2015

i wszystko się dobrze skończy(ło)...

Hej Kochane!
Odnośnie wypadku, wpadłam na rowerze w poślizg i lekko skręciłam kostkę, rozbiłam głowę i miałam parę większych i mniejszych siniaków, całe szczęście nie było to nic poważnego, więc od znów jestem aktywna fizycznie, tyle że bardziej ostrożna. 

W piątek wyjeżdżam w góry i mam nadzieję, że wsystko będzie okey. Sprzęt przygotowny, lista rzeczy zrobiona, jeszcze tylko 4 dni, a dzisiejszy będzie wyjątkowo ciężki, bo czeka mnie 12 godzin w pracy, jeśli dobrze pójdzie. 

Życzę Wam miłego dnia i obiecuję, że jak znajdę chwilkę uzupełnię zaległości w czytaniu Waszych wpisów! 

Trzymajcie się lekko :*

środa, 20 maja 2015

Jestem!

Hej Kochane Motylki! 
Wybaczcie mi długą nieobecność. Nie będę opowiadać z jakiego powodu, bo to bardzo długa historia w każdym razie miałam mały wypadek. 

Dzień zaczął się cudownie! Kawa i owsianka na balkonie, przyjemnie ciepłe powietrze rozwiewało mi włosy i nie zapowiadało się na deszcz. Jednk kiedy wyruszyłam do pracy na rowerze po jakichś 5 km zaczęło padać i niestety rozpadało sie na dobre, więc kiedy dotarłam na miejsce miałam mokre nawet majtki. 

Tak mi smutno, bo zawiodłam samą siebie i chciałam za dużo na raz i nie wyszło :( Czasem jest warto poświęcić na coś więcej czasu aby nie stracić już tego co się osiągnęło. 

Pouzupełniałam już wszystkie zaległości. Odnośnie wagi, stanęła w miejscu. 

Trzymajcie się lekko :*



niedziela, 12 kwietnia 2015

Rower, rowerek...

Hej Kochane! 
Trochę ostatnio Was zaniedbałam, nie czytałam blogów ale obiecuję, że dzisiaj to nadrobię. Dzień zapowiada się mniej cudownie niż wczoraj ale nie piszę go jeszcze na straty. Dziś trochę gorsza pogoda na rower, bo wieje ale wczoraj wybrałam się na wycieczkę rowerową do Opalenia (Kampinowski Park Narodowy), znajomi dojechali samochodami i siedzieliśmy przy ognisku. Wszyscy jedli kiełbasę, i inne różne dziwne rzeczy, ja zaś zrobiłam sobie szaszłyki z piersi z kurczaka, papryki, pieczarek i cukinii, które były pyszne! Wróciłam do domu w znakomitym humorze. 

Dzisiaj jeśli się pogoda nie poprawi, wybiorę się na długi spacer. Ostatnio po treningach dosyć mocno bolą mnie łydki, cały czas są napięte. Chyba muszę się więcej rozciągać. 

Aaa Kochane moje co z tymi kiszonkami? Pić czy nie pić? Ma któraś z Was jakąś własną, sprawdzoną wiedzę na ten temat?


Trzymajcie się lekko :*


sobota, 11 kwietnia 2015

Kiszonki

Hej Kochane! 

Jak tam mija dzień? Ja już po treningu. Stwierdzam, że zdecydowanie wolę ćwiczyć w godzinach popołudniowych niż tak jak dziś czyjutro w porannych. 

W poniedziałek ważenie, mocno się stresuję, chyba mam obsesję, bo cały czas o tym myślę. 
Chciałabym do końca kwietnia zejść do równych 60 kg, więc mocno proszę Was o doping. 

Powiedzcie mi, co sądzicie o piciu kwasu z kapusty kiszonej i ogórków kiszonych? Podobno jest dobry na oczyszczenie organizmu.

Moje sprawy sercowe ostatnio układają nie za dobrze ale jakoś chyba już mi to zobojętniało. Dalej czerpię radość z życia, z pracy i z treningów przede wszystkim, a no i oczywiście jak waga spada i wymiary przy tym też to w ogóle jest cudownie. 

Pięknego i udanego weekendu Wam życzę, ja wsiadam na rower i ruszam do lasu! 

Trzymajcie się lekko :*

środa, 8 kwietnia 2015

Coraz cieplej :)

Hej Motylki! 
Jak mija dzień? Trzymacie się swoich poświątecznych postanowień? Powiem szczerze, że mi idzie bardzo dobrze :) Wczorajszy dzień przebiegł zgodnie z planem, dzisiejszy również zapowiada się znakomicie. 

Cieszę się, że będzie juz więcej ciepłych i słonecznych dni. Wreszcie będę mogła przerzucić się na rower i spalać jeszcze więcej kalorii. Do pracy mam 15 km w jedną stronę, więc będzie dla mnie to kolejne wyzwanie. 

W poniedziałek kolejne ważenie, a w niedzielę napiszę plan na kolejny tydzień :) 

Trzymajcie się lekko :*

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Święta, święta i po świętach...

Witajcie Kruszynki! 
Całe szczęście święta już za nami, wracamy do codzienności, czyli u mnie pracy i siłowni! 
Podczas tych dwóch dni trochę sobie pofolgowałam, jednak ze świadomością, że pocisnę to w tym tygodniu i spalę wszystkie zjedzone kalorie. 

Odnośnie głodówek, nie stosuję ich, bo bardzo niekorzystnie na mnie wpływają, czasem wolę zjeść mńiej, a częściej i więcej poćwiczyć niż zastosować głodówkę.

Bilans na przyszły tydzień to ( napiszę posiłki w cyferkach nie kategoryzując ich na śniadanie, obiad itp.) 

1. Musli z mlekiem 
2. Kefir 
3. Sałatka z grilowanym kurczakiem, kapustą pekińską, papryką, groszkiem, kukurydzą, jogurtem i czosnkiem. 
4. Ryż brązowy, kurczak pieczony, warzywa gotowane. 

Ostatni posiłek jest jaki jest, ponieważ jem go po siłowni/fitnesie, więc musi to być coś konkretniejszego. Odnośnie ćwiczeń na siłowni/fitnesie przyszły tydzień będzie wyglądać tak: 

Wtorek: TBC (450 kcal) + bieżnia 30 min: 90 min
Środa: Interwał (700kcal) 60 min
Czwartek: Tabata (700kcal) 60 min
Piątek: TBC (450kcal) + ABT (400kcal) 120 min
Sobota: Interwał (700 kcal) + TBC (450kcal) 120 min 
Niedziela: TBC (450kcal) 

Trzymajcie się lekko :*



piątek, 3 kwietnia 2015

Kwietniowe wymiary

Witajcie Kruszynki!
Niestety przez ostatnie dni waga poszła w górę :( w wymiarach jest niby mniej niż miesiąc temu, ale nie jestem usatysfakcjonowana, więc będę musiała jeszcze bardziej ograniczyć posiłki. 

Waga: 62,5 kg

Wymiary:
Piersi: 90 cm; 3 cm mniej,
Talia: 72 cm; 4 cm mniej,
Pas: 82 cm; 4 cm mniej,
Biodra: 91 cm; 1 cm mniej,
Udo: 56 cm; 2 cm mniej,
Łydka: 34 cm; 2 cm mniej. 

Pogoda niestety nie skłania w tej chwili do aktywności na świeżym powietrzu, do tego jeszcze zaczynają się święta, więc z tej okazji życzę Wam przede wszystkim wytrwałości w swoich postanowieniach, bo sama wiem jakie jest to dla mnie trudne. 

Dziękuję za przepisy na sałatki, oczywiście wypróbowałam i jak najbardziej będę co jakiś czas robić :) 

Trzymajcie się lekko :*


niedziela, 29 marca 2015

Sukcesy, sukcesiki...

Hej kruszynki! 
Tydzień miałam bardzo aktywny, dużo ćwiczeń i są efekty :) 
Na wadze 61,9 kg kg, więc kolejny cel już blisko. Co do jedzenia, starałam się jeść o tej samej porze, w małych ilościach i 5 posiłków, 2,5 litra wody dziennie to był standard, a w jadłospisie znalazły się do każdego posiłku warzywa lub owoc. Poza tym ciemne pieczywo, makaron orkiszowy, chude mięso, mleko.
Humor mam lepszy choć mocno dokucza mi alergia i chodzę zasmarana. 

Macie może jakiś fajny przepis na sałatkę? 

Trzymajcie się lekko:*

wtorek, 24 marca 2015

Taki różny dzień

Dzisiaj dzień lenistwa. Nie ćwiczyłam, jednak dzień miałam mocno pracowity. 

Co do humoru to było różnie. Zero przemyśleń, rozdrapywanie starych ran ale bez większej rozpaczy.  Marzenia, wspomnienia. 

Trzymajcie się lekko :*










poniedziałek, 23 marca 2015

Pracowicie, efektywnie :)

I znów piszę po dłuższej przerwi,  jednak z dobrymi wiadomościami :)


Waga poszła w dół, obecnie jest 62,3 kg. 



Tydzień miałam aktywny, i siłownia i fitness w weekend długie spacery po lesie, bo grzechem by było zmarnować tak piękną pogodę. Nabrałam dużo energii na kolejny aktywny i pracowity tydzień :) 


Co do jedzenia rano musli, w pracy kanapka z chleba orkiszowego, warzyw i piersi z kurczaka oraz kefir. W domu zupa jarzynowa niezabielona i jakiś owoc. 


Trochę duży ten bilans ale najważniejsze, że waga spada w dół. 



Juże nie mogę się doczekać cieplejszych dni aby jeździć do pracy na rowerze. 



Trzymajcie się lekko :*

niedziela, 15 marca 2015

Marzenia, wspomnienia...

Smutny dzień, depresyjny. To taki dzień gdzie z zakamarków duszy wydostają się najczarniejsze cienie i nie dają spokoju. 

Nic dzisiaj nie zrobiłam poza ugotowaniem zupy jarzynowej i posprzątaniu mieszkania. Przez cały dzień oglądałam głupie romanse, wyobrażając sobie siebie w roli głównej bohaterki, której życie zmienia się z dnia na dzień, bo spotkała księcia na białym koniu, który zabiera ją do swojego bajkowego świata. 

Czas przelatuje mi między palcami, muszę zacząć żyć, bo umrę nawet nie oglądając się na marzenia. 

Trzymajcie się lekko :*


sobota, 14 marca 2015

Cel osiągnięty!

Zacznę od początku. 

Chciałabym bywać tu częściej, jednak czas niestety mi na to nie pozwala w ciągu tygodnia, a teraz akurat mam dużo pracy. Poza tym miałam zapalenie zatok, skończyło się antybiotykiem, a do pracy o tak musiałam chodzić :( 

Odnośnie dobrych wiadomości, w poniedziałek, 9 marca wchodząc na wagę zobaczyłam 63 kg! Pierwszy cel osiągnięty! W poniedziałek kolejne ważenie. Chciałabym zobaczyć chociaż troszkę poniżej 63 kg. 

Dzień mija spokojnie, miałam okazję trochę odespać poprzedni tydzień, rano byłam na treningu i przymierzam się oraz motywuję do biegania poza siłownią, opracowuję właśnie odległości, czas i trasy, którymi mogłabym biegać. Jaram się tym bardzo, ale wiem, że potem będę jęczeć...

Dzisiaj zrobiłam spagetti z makaronem razowym i bez smażenia, mięso mielone z indyka udusiłam w soku pomidorowym, mmmm pycha! To taka moja słabość na jeden dzień w tygodniu :) 

A tutaj kolejna osoba ze wspaniałą figurą:



I moje ulubione zdjęcie z udziałem Kasi:


Trzymajcie się lekko :* 







niedziela, 8 marca 2015

Dzień dobry!






Moje dwia cudowne ideały figury i piękna ;) 
Notkę dodam później, a teraz jadę do lasu skorzystać z pięknej pogody :) 


Trzymajcie się lekko :*


sobota, 7 marca 2015

Gimnastyka to podstawa!

Strasznie ciężki tydzień, dużo ludzi z pracy na zwolnieniu, więc podwójna robota dla tych, którzy zostali. Nie ćwiczyłam przez cały tydzień, czekałam na kartę multisport, która przyszła w czwartek

Większość z nas postanowienia wprowadza od poniedziałku, ja stwierdziłam, że lepszą opcją będzie wprowadzenie ich od soboty. Dla mnie to dzień wolny i czas kiedy mogę ułożyć sobie plan na cały tydzień na spokojnie. 

Nastrój melancholijny, trochę zalatujący nostalgią za czymś nieosiągalnym. Nie jestem nieszczęśliwa ale szczęśliwa też nie.

Dzisiaj o 10:00 byłam na zajęciach fitness, wróciłam po 11:00, zjadłam musli i pomarańcza, a na obiad szykuję rybę z warzywami. Myślałam, że wyjdę dziś trochę na rower ale niestety pada deszcz. 

Jutro wchodzę na wagę, trzymajcie się lekko :*

niedziela, 1 marca 2015

9 kg mniej do czerwca!

I mamy marzec. Czas szybko leci, wiosna już spogląda w okna. Byłam dzisiaj na zakupach, wypatrzyłam cudowną sukienkę, czerwoną, dopasowaną. W tym momencie mogę tylko pomarzyć o dopasowanych ubraniach. Kupiłam jednak botki. Takie na słupku, koloru rudego, cudowne! 

Do czerwca i cieplejszych dni zostało 3 miesiące. Jeśli będę zrzucać 3 kg miesięcznie będzie idealnie do czerwca około 54-55 kg. Od jutra wracam na treningi, więc muszę sobie dokładnie rozpisać jadłospis. A jak wyglądają Wasze cele do czerwca? Macie jakieś konkretne? 

Trzymajcie się lekko :*


sobota, 28 lutego 2015

Ideał po raz kolejny


Jest cudowna, ma piękną figurę i urodę. Dążąc do perfekcji moim najlepszym z możliwych wyników będzie posidanie takich proporcji jak Kristen. 

Dobranoc Motylki :*


Zły dzień się skończył

Dzień miałam fatalny. Najpierw uciekł mi autobus i omal nie spóźniłam się do pracy, potem okazało się, że nie wzięłam nic do jedzenia i do 19:00 byłam o pustym żołądku, a na koniec jak zobaczyłam swoją wypłatę za luty ręce mi opadły, bo zapiprzałam w tym miesiacu równo, zaś dostałam najmniejszą wypłatę z moich wszystkich jakie miałam w tej pracy. Poczułam się wykorzystana i oszukana, bo poświęcam całą siebie, wkładam bardzo dużo wysiłku w moje obowiązki i nie przekłada się to w niczym. 

Jutro pojadę na zakupy, muszę kupić parę kosmetyków i nowe buty. 

Jedynie bilans mnie dziś nie zasmucił. Rano bułka żytnia z jajkiem, później porcja 200 g ryżu z warzywami i kurczakiem gotowanym i to na tyle. Następne ważenie w poniedziałek. 

Trzymajcie się lekko:*

wtorek, 24 lutego 2015

Marzec miesiącem nadziei :)

Hej! Nie było mnie, leżałam w łóżku, załatwiałam różne sprawy, padł mi internet, biegałam po urzędach, itp., itd. Od marca wracam na treningi, bo będę miała wreszcie kartę Multisport! Na początek 3 razy w tygodniu, potem chcę zwiększyć stopniowo do 5 razy :) do tego może basen, poszukam też innych zajęć, na które będę mogła wchodzić na kartę. 

Bilans na dziś to musli, pomarańcza, sałatka z szynką, makaronem razowym, koperkiem, ogórkiem, pomidorem, łyżką jogurtu naturalnego i ząbkiem czosnku, 2 naleśniki z mąki razowej z serem białym wymieszanym z serkiem waniliowym. Trochę dużo ale mniej niż przed miesiącem. 

Waga na dziś to 63,3 kg. Jeszcze 300g i pierwsszy cel osiągnięty. 

Trzymajcie się lekko :*

czwartek, 12 lutego 2015

Promyk nadzei...

Ten tydzień mam mega zwariowany, trochę zamieszania w pracy i niewiadomo w co ręce włożyć. Wszystkie wymiary i wagę podam Wam w przyszłym tygodniu. 

Miałam wczoraj wspaniały dzień, bardzo dobry humor, takie jakby malutkie światełko nadziei mnie nawiedziło, że będzie lepiej, ale oczywiście na nic się nie nastawiam. 

Przez te kilka dni w bilansie nic się nie zmieniło, może poza rodzajem owoców. 

Zmykam do pracy, trzymajcie się lekko:* 


niedziela, 8 lutego 2015

Inna rzeczywistość - moja rzeczywistość!

Dzień piękny, słońce świeci, więc mimo choroby wybrałam się na szybkie zakupy. Poza tym posprzątałam całe mieszkanie, wyniosłam śmieci i tak tańcząc z odkurzaczem ze słuchawkamiw uszach poczułam, że przypłynęło do mnie więcej sił - bo najgorzej jest leżeć bezczynnie. 

Jutro poniedziałek, wreszcie do pracy, przynajmniej dzieciaki wpędzą mnie w lepszy nastrój :) 

Co do jedzenia to dzisiaj jak do tej pory pomarańcz, kawa i kurczak z kapustą kiszoną. 

Biegnę jutro zapisać się do biblioteki, bo nie mam już co czytać. Ostatnio zafascynował mnie swoimi książkami Musso, szczerze polecam, można się trochę wyrwać z szarej rzeczywistości. 

Jutro z rana podam wymiary i wagę.

Trzymajcie się lekko :*











sobota, 7 lutego 2015

Smutek

Przeglądałam dzisiaj wszystkie blogi i zastał mnie smutek, że tak wiele z Was opuściło bloga. Mam nadzieję, że wyszło Wam to na dobre.

Czasem czuję się strasznie samotna z samą sobą i moimi myślami, przekonaniami, mimo że mam Jego. Czasem myślę, że byłoby lepiej gdybym nie podjęła tej jednej decyzji, że może moje życie potoczyłoby się inaczej. Jak to jest, że ludzie mogą żyć obok siebie, a nie ze sobą? Jak długo mogą tak żyć? Od jakiegoś czasu szukam odpowiedzi na te pytania ale nie radzę sobie z tym i przeraża mnie to, że jeśli w końcu odważę się je znaleźć całe moje dotychczasowe życie się rozsypie,a nie wiem czy jestem na to dostatecznie gotowa.

Dzisiaj dzień w łóżku, miałam ciężką noc, prawie w ogóle nie spałam. Zjadłam o 10:00 musli, a o 14:00 gołąbka, z którym się męczyłam z pół godziny. 

Od poniedziałku powrót na siłownię, o ile poczuję się lepiej. Bądźcie ze mną kruszyny i trzymajcie się lekko :*





piątek, 6 lutego 2015

Motywujmy się!

Dzień porażka, kocham swoją pracę ale w dzień taki jak ten mam ochotę zaszyć się w łóżku. Zaraz po pracy wróciłam do domu, położyłam się i niemal  w sekundę zasnęłam. Obudził mnie ostry kaszel, będę musiała odwiedzić lekarza jeśli mi nie przejdzie. 

Jedzenie całkiem nieźle. Rano musli, potem sałatka z kurczakiem, gołąbek, pomarańcza i kilka marchewek. 

I trochę motywacji:











czwartek, 5 lutego 2015

Mój ideał


Moja idolka, mój ideał piękna...

Znów chora...

Witajcie Kruszynki! 
Dzień dzisiaj w biegu, praca od 6:30, pobudka o 4:00 i do tego całą noc walczyłam z gorączką.
Po wczorajszych przemyśleniach trochę poukładałam sobie w głowie, poczytałam Wasze blogi i zrobiło mi się lepiej. 

Odnośnie jedzenia, dzisiaj już mniej i z każdym dniem będzie coraz mniej. Nie chcę odstawiać nagle wszystkiego, bo boję się napadów. 
Na śniadanie zjadłam musli, potem w pracy 2 kanapki z serkiem ziołowym, a w domu gołąbka, 2 marchewki i pomarańcza, więc nie jest tak źle. Na kolację ugrilluję sobie kurczaka z warzywami. Na razie niestety bez ćwiczeń, bo tak mnie wszystko boli przez chorobę, że nie jestem w stanie się ruszyć ale obiecuję, że jak tylko mi się poprawi to od razu się zabieram do roboty. 

Trzymajcie się lekko :*

środa, 4 lutego 2015

7 grzechów głównych...

Kolejny raz zawaliłam ale teraz po całej linii... Na wadze 64,5 kg... 

Przez ostatnie trzy tygodnie: 
1. Jadłam słodycze na umór.
2. Najadałam się przed snem.
3. Jadłam prawie codziennie na mieście wysokokaloryczne posiłki.
4. Nie ćwiczyłam w ogóle.
5. Jadłam wiecej niż 5 posiłków dziennie w przerwach mniejszych niż 2,5 godz.
6. Piłam dużo słodzonych soków i kołorowych napojów gazowanych.
7. Nie wchodziłam na wagę, nie kontrolowałam wymiarów.

Jesem beznadziejną, grubą świnią, błagam pomóżcie mi.... Zmotywujcie... Nie mogę na siebie patrzeć, dzisiaj weszłam na wagę i zobaczyłam 64,5 kg. Przeżyłam szok. W trzy tygodnie 4,5 kg? Nigdy więcej! 

Poużalałam się, teraz mogę wziąć się w garść,podnieść się i iść dalej ze zwiększoną motywacją.

Mam nadzieję, że Wy się lepiej trzymacie niż ja!