And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

niedziela, 29 listopada 2015

Motywacja!

Weekend minął spokojnie. 
Z kuchni dociera do mnie zapach pieczonego kurczaka, którego zjem jutro w pracy. Leżę już w łóżku i z każdym ruchem rozkoszuję się bólem mięśni po weekemndowym ostrym treningu. W tym tygodniu muszę dać z siebie wszystko. 6 grudnia mam chrzciny, będę chrzestną i na tą okazję kupiłam dwie sukienki. Jeśli zejdę poniżej 60 kg założę czerwoną, rozkloszowaną sukienkę jako nagrodę i wyróżnienie za wysiłek. Jeśli tak się nie stanie, włożę szarą, prostą sukienkę i będę siedzieć jak taka smutna, szara mysz. 



Plan na ten tydzień: 
Śniadanie: owsianka na mleku
Obiad: kurczak pieczony z warzywami 300g
Kolacja: kefir + grejfrut 

Do tego: 1h biegania + godz. Tabaty 

Jaki jest Wasz plan? 
Trzymajcie się lekko :*

wtorek, 24 listopada 2015

Inna, a jednak taka sama...

Hej!
Właśnie mam chwilę dla siebie, słucham muzyki i klikam w ulubioną zakładkę. I znów znajduję się w swojej rzeczywistości, tej trochę innej. 

Dzień minął jak z bicza strzelił. Pobudka o 5:00, leki, mycie, malowanie, ubieranie, śniadanie, pakowanie i biegiem na autobus. Zimno dziś. Mam na sobie bluzkę z rękawem 3/4 w szaro białe paski, podarte jeansy, zamszowe rude botki, długi, prawie do kolan kardigan w kolorze zgniłej zieleni, ublubiony płaszcz, czarny, ze skórzanymi rękawami, pudrowo-różowy szal, który jest tak duży, że mogłabym się owinąć nim cała, torebka i torba, po pracy w końcu fitness, a niestety rzeczy na fitness nie zmieszczą się przecież do torebki wielkości worka na ziemniaki. Czerwone słuchawki na uszach i biegnę. Zdążyłam. 
Stoję z przodu, spodnie mi się zwinęły w bucie i zaczyna mnie boleć noga. Gniewnie patrzę na chłopaka, który zajmuje dwa miejsca, siedzą on i obok jego plecak. Powstrzymuję chęć zapytania czy plecakowi jest wygodnie. Chłopak wysiada na tym samym przystanku, poczym znów jedziemy tym samym autobusem. Ludzie dziwnie na mnie patrzą. Staram się odwarać wzrok na krajobraz za oknem. Dojeżdżam do pracy i pogrążam się w myślach nad nowymi zadaniami. 

Ostatnio jestem tak wykończona, że nie jestem w stanie nawet czytać. W pracy robiłam różne cuda, ozdoby świąteczne, czyli moje ukochane prace manualne. I jest cudownie. 
Wychodzę z pracy, znów szybie ubieranie i bieg do autobusu, bo przecież na fitness trzeba zdążyć na 17:00, bo w domu jeszcze obiad do zrobienia. Potrawka dzisiaj, warzywna z duszoną piersią z kurczaka. 

Wpadam do domu, rozbieram się, zapominam o krótkiej firance w kuchni i biegam w samym staniku, szukając koszulki w paski, w której chodzę po domu, kątem oka zerkając jak sąsiad z naprzeciwka uśmiecha się do siebie, patrząc na moje wyczyny. Znajduję koszulkę na krześle w kuchni, a legginsy na pralce. Jestem przebrana. Patrzę w lustro i marszczę czoło widząc jak moje niesforne, rano wyprostowane kosmyki po bokach grzywki i z tyłu głowy poskręcały się w małe sterczące loczki. Ehh, i tak nic z tym już nie zrobię. Jutro walka na nowo aby kok wyglądał perfekcyjnie. 

No to co, obieramy warzywka, dusimy, kroję kurczaka, podduszam go w garnku pod przykrywką. 

Ooo i taki cudowny dzień, skończę post, popracuję jeszcze trochę, potem nauka i znowu zapomniałam o kolacji...


Trzymajcie się lekko :*

niedziela, 22 listopada 2015

marzenia

Hej Kochane!
Wiem, że długo mnie nie było, trochę się u mnie działo przez ten czas. 
Omal nie rozpadło się moje małżeństwo, mam osobę w pracy, przez którą nie czuję się swobodnie, moja siostra również ma problemy. Jedyny plus, że waga zeszła do 60 kg.

Zawsze myślałam, że istnieje taka miłość, jak z bajki, jedyna, cudowna. Wyobrażałam sobie życie jak w bajce, cudowny dom, wspaniały seks i wymarzoną pracę, świat, w którym wszystko jest różowe, a ludzie sobie pomagają i się kochają. Głupia jestem, prawda?

 Mówiłam, marzenia się spełniają, wszystko będzie dobrze. Jak na ten moment wszystkie marzenia się sypią, a dzień za dniem mijają tak samo i życie przelatuje między palcami, a ja mam wrażenie, że z jednego dołka wpadłam w drugi, jeszcze głębszy. Też tak czasem macie? 

Jutro lecę na 7:30 do pracy, po pracy szybko na warsztaty z teatru, potem dom i nauka, wieczorem siłownia. Te warsztaty dają mi trochę siły, na parę godzin zapominam o szarym świecie żyjąc teatralną abstrakcją. 

6 grudnia mam chcrzciny synka mojej siostry. Będę chrzestną. Kupiłam już sukienkę ale im dłużej ją mam, tym mniej mi się podoba. Jest szara, w typie ołówkowym do kolan, z czarnym wstawkami. Czuję się stara.

Co u Was? Jak się trzymacie? 

Kaj.