And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

piątek, 30 listopada 2012

Piękne!







Bum!

Zaczynam znowu wariować. Zapominam o jedzeniu i dzisiaj był tego skutek kiedy jechałam na zajęcia ;] nigdy nie przepadałam za środkami komunikacji miejskiej ale dzisiaj przeszłam samą siebie. Zemdlałam i z impetem pieprznęłam głową w szybę. Ludzie chcieli wzywać karetkę ale jak tylko na dobre się ocknęłam, szybko się stamtąd pozbierałam i uciekłam. Całe szczęście. Gdyby się tata o tym dowiedział, miałabym przechlapane. No cóż, zdarza się. 

Jak co roku, o tej porze dopada mnie depresja. Nie mam na nic ochoty, chodzę wkurzona albo obojętna. Nic mnie nie obchodzi, a niebawem sesja. 

Dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę, dam radę... Chyba. 

Jestem nie całkiem normalna.

niedziela, 25 listopada 2012

Może powrót?

Nie mam czasu na nic ale może to i dobrze... Nadal żyję swoim światem i jest mi raz lepiej, raz gorzej ale zawsze jest jakoś. Codziennie od dwóch miesięcy wstaję o 4.00 rano. Wpadam w rutynę, męczącą i jednocześnie przyjemną. Czytam książki o wojnie. Byłam w Muzeum na Pawiaku, w Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Wojska Polskiego. Zapełniam czas różnymi rzeczami byle tylko nie myśleć. Nie myśleć o moim marnym życiu, które i tak w pewnym momencie znów się spieprzy, znów powróci sytuacja sprzed pół roku, sprzed roku czy sprzed dwóch lat. Teraz już nic nie ma znaczenia.

wtorek, 25 września 2012

Czas...

Dawno mnie tu nie było... I dzisiaj stwierdziłam, że czas coś napisać. Ostatnio mam mało czasu na wszystko. Za dużo rzeczy zaplanowałam na wrzesień. Wreszcie mogę szczerze powiedzieć, że jest dobrze. Tylko ostatnio spać nie mogę. Myśli nie dają  mi spokoju. Różne dziwne. Ale są rzeczy, którymi mogę się cieszyć. Wracam do nauki i wszystko będzie jak dawniej, mam nadzieję, że waga też.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Wracam

Jest dobrze, im bliżej września tym mam lepszy humor, zbliża się moja upragniona jesień. Sierpień był dla mnie jakimś koszmarem... Na szczęście już się kończy. 
Czuję się lepiej, dużo lepiej szczególnie wtedy kiedy przestrzegam zasad. Za chwilę ruszam do pracy, trzeba się tam wreszcie pokazać, bo ileż można pracować w domu? 

Co do jedzenia jest różnie, ostatnio już nawet nie mam napadów obżarstwa, całkiem nieźle sobie radzę, pod warunkiem, że trzymam nerwy na wodzy. Ogólnie rzecz biorąc - nie narzekam.

niedziela, 19 sierpnia 2012

trudno

Jest ze mną źle... Dostaję ataków histerii na widok jedzenia, nie mówiąc już o tym, co się ze mną dzieje jak ktoś mnie czymkolwiek częstuje. Zaczynam wariować, może też przez to, że byłam chora i nie wyglądało to zbyt dobrze. Nie mam nawet siły pisać. Może jutro przyjdzie mi trochę weny.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Choroba

No i się rozchorowałam, wymiotuję za każdym razem gdy coś wypiję o jedzeniu już nie mówiąc, do tego temperatura i kompletny brak sił. Kiedy wstaję z łóżka robi mi się ciemno przed oczami. Napiszę coś więcej jak się lepiej poczuję.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Złość i brukselka

Ale jestem dzisiaj zła, mam takie zmiany nastrojów, że aż mną rzuca... Sama nie wiem co się ze mną dzieje, chyba powinnam ponownie przebadać tarczycę. Za około dwie godziny idę pobiegać to się chociaż trochę wyżyję. 

Dzień nudny jak flaki z olejem, oszaleć można, a co do jedzenia, hmm, na śniadanie 30g musli + 1/2 szklanki mleka 0,5 %, na obiad brokuły, brukselka, marchewka, pietruszka, seler, ugotowane, dokładnie 100 g i na kolację pół ogórka i pół pomidora. Całkiem nieźle. 

Wydaje mi się, że się rozchoruję, boli mnie gardło, ogólnie mam co do stanu fizycznego ciężki dzień.

sobota, 4 sierpnia 2012

Coś pozytywnego

















Miley Cyrus jest dowodem na to, że da się schudnąć. 
Zatem do dzieła!

Grawitacja już mnie tu nie trzyma

Jestem rozżalona, pokłóciłam się wczoraj z chłopakiem... Tak znów mam chłopaka, od jakiegoś czasu ale jest ostatnio źle między nami. Nawrzeszczał wczoraj na mnie, bo wyłączyłam mu telewizor. 
Nie spędzamy ze sobą czasu prawie w ogóle...
Czuję się jak śmieć, on się chyba po prostu wstydzi takiego grubasa jak ja... Sama się siebie wstydzę.

Jedyne co poprawia mi nastrój, to uczucie głodu i intensywne ćwiczenia.




piątek, 3 sierpnia 2012

Bez sensu

Jest źle, jedyne co mnie cieszy to ćwiczenia. Jakoś nagle wszystko straciło dla mnie sens. Chodzę na boks, treningi 4 razy w tygodniu, przynajmniej wypełnia mi to czas, żeby nie myśleć.

Raz tak, raz siak.

wtorek, 31 lipca 2012

Motywacja na ostatni dzień lipca - Kirsten Stewart








Jest piękna i ma cudowną figurę oraz moim zdaniem świetny styl.

Ostatni dzień lipca

Jeszcze tylko miesiąc i przyjdzie mój ukochany wrzesień. Lato mnie frustruje, szczególnie lipiec, podczas kiedy wszyscy jeżdżą na wakacje i cieszą się plażą, imprezami i słońcem, ja zaszywam się w domu i nie mam ochoty z niego wychodzić. 

Mało dzisiaj spałam, znów nie mogłam zasnąć, jestem nijaka bardziej niż zwykle, a co za tym idzie, bardziej niż zwykle niezdarna. Dzisiaj tylko 300 kcal, więc niezły wynik. 

Wczoraj wieczorem chyba za dużo octu wypiłam, bo w nocy było mi strasznie niedobrze ale to dobrze, wolę już wymiotować niż mieć zachcianki, bo uczucie głodu jest przyjemne ale same zachcianki są strasznie demotywujące. 

Jakoś się trzymam, przynajmniej jak na razie.

poniedziałek, 30 lipca 2012

spacer, ocet i płacz

Nie mam weny na pisanie. Ostatnio przesadziłam z alko, na szczęście w porę się ogarnęłam. Dzisiaj posprzątałam całe mieszkanie, tak bardzo, bardzo dokładnie i właśnie niedawno skończyłam. Zajęło mi to cały dzień ale jestem zadowolona, bo dzisiaj tylko 255 kcal zjadłam.
W nocy miałam strasznie podły humor, biegałam, ćwiczyłam, skończyłam o 4 nad ranem, po czym z bezsilności się rozpłakałam.
Jest mi ostatnio ciężko, czuję się jak najgorszy wieprz i w sumie racja, jak mam się inaczej czuć skoro tak jest?
Teraz staram się jeść tylko warzywa, żadnych jogurtów, no i piję ten ocet jabłkowy. Trochę poprawia mi to samopoczucie.
Dzisiaj w nocy pójdę na długi spacer.

"Big love"

"Chodź, pokażę ci,
jak bardzo chcę byś był
Weź sobie mnie, bo tylko Ty
i więcej nic.

Kochanie udawaj, że

miłość to nie grzech
Boje się jej, niech prawda śpi,
nic nie mów mi
Ciii...

Czasem marzę, że

to nie dzieje się
Książę z bajki jest moim złym snem,
on męczy mnie.

I widzisz sam, gdy Ciebie mam,

to siebie tak mi jakoś brak
Przeklinam nas i kocham nas,
nie umiem odejść, nie wiem jak

Więc zabij ją i zabij mnie,

to będzie łatwe, nie bój się
Przeklinam cię i kocham cię,
z miłości leczy... tylko śmierć"

wtorek, 24 lipca 2012

Artystka na dziś to Nina Dobrev.






Zdjęcie powyżej jest moim zdaniem najlepsze! Ma świetną figurę i jest piękna.




Jesień, zima...

Dzisiaj wstałam z wielką dumą, wczoraj zjadłam tylko 245 kcal i jestem z siebie dumna. Dzień mija jak zwykle, od rana ćwiczenia, potem śniadanie: pół ogórka + pół pomidora, na obiad gotowane warzywa około 60 kcal o i na kolację jeszcze nie wiem ale czuję wreszcie, że jestem silna, że mogę, że potrafię. Dzisiaj pójdę pojeździć na rolkach, właśnie zaczynam się szykować. 

Dzień jest ładny, jest ciepło, jednak brakuje mi jesieni, pięknej jesieni, lekko chłodnego powietrza w ciepłe dni, kolorowych liści, a czasem nawet szarych, zimnych wieczorów i deszczu. A potem przyjdzie zima, w zimie lubię te słoneczne dni, kiedy mogę obserwować jak uradowane dzieci lepią bałwana lub rzucają się śnieżkami. Mroźne, słoneczne dni... 

Chyba dopadła mnie nostalgia, tylko sama nie wiem za czym...

Dzisiaj czuję się lepiej i w jakiś sposób jestem nawet zadowolona.

piątek, 20 lipca 2012

Figura na dziś to Brodka







Ostatnie zdjęcie jak dla mnie jest najlepsze.

Hop i hop, czyli jak pozytywnie nastawić się do świata z rana.

Obudziłam się o 7.00 rano, usiadłam na łóżku, zakrywając dłońmi twarz. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy: jakie to mieszkanie jest ciemne, a druga: jestem beznadziejna.
Dla lepszego nastawienia do świata, włączyłam muzykę, wzięłam dwie tabletki l-karnityny i skakałam na skakance, 2 godziny. Potem po prostu tańczyłam jak głupia po pokoju ale to dobrze, zawsze to parę kalorii mniej, no i jak zawsze po takim treningu ćwiczenia rozciągające, a do tego brzuszki, przysiady itp. 

Kiedy skończyłam, zajrzałam do lodówki. Jak zawsze zastałam tam skrojoną sałatę z ogórkiem i pomidorem, obok chude mleko, parę jajek, w szufladach rzodkiewka, seler, pietruszka, marchewka, brokuły, itp.

Po dłuższym zastanowieniu sięgnęłam po jajko i sałatę z pomidorem i ogórkiem. Jajko ugotowałam na miękko (takie lubię najbardziej) i zaparzyłam sobie zielonej herbaty. Kiedy już zabrałam się za jedzenie, modliłam się, żeby tylko nie zwymiotować. Poszło mi całkiem nieźle.

O godzinie 13.00 wyszłam do sklepu i na spacer. Rozmyślałam o różnych dziwnych sprawach, jednych przyjemnych, drugich mniej przyjemnych. Wracałam do domu z myślą, że rozpiszę się trochę właśnie tutaj, bo dawno tego nie robiłam. Czasem fajnie jest wylać z siebie wszystko, chociaż tak naprawdę  nie ma tu moich odczuć, nie wiem czemu tak jest ale ta notka wydaje mi się kompletnie pusta. A może ta ja jestem pusta?

No cóż, moje uczucia, moje emocje to wszystko krzyczy niesłyszanym przez nikogo dźwiękiem. Z jednej strony chciałabym, żeby ktoś usłyszał ten krzyk, zwrócił na mnie swoją uwagę, zaś z drugiej strony bronię się przed tym jak przed ogniem. Gniew, nienawiść i ból przelewają się we mnie i mieszają, mimo tego, że chcę zapomnieć o przeszłości, ona często w snach daje mi mocno w kość.

czwartek, 19 lipca 2012

Motywacja na lipiec ?

I coś dla motywacji, bo już dawno nic nie było. Tym razem skupiłam się na artystkach.














A może tak, a może nie, a może tak, a kto to wie?

Jest lepiej, mam więcej siły do walki, tak do walki ze sobą. 
Wszystko zaczyna się układać, nie mogę się doczekać września, jesieni... Mojej ukochanej pory roku. Nie lubię lata. Mamy już 19 lipca, jeszcze trochę ponad miesiąc i będzie mój ukochany wrzesień i powrót do szkoły, zajmę sie czymś konkretnym, nie będę myślała o swoim parszywym istnieniu. 
Nie robiąc nic zaczynam się nienawidzić, tak do granic możliwości z całego skamieniałego serca. 
Czasem zaczynam się zastanawiać czy choć trochę przypominam jeszcze człowieka w zachowaniu i sposobie bycia...

środa, 18 lipca 2012

Niccc

Jest różnie. Ostatnio olałam wszystko, aż to do mnie niepodobne. Siedziałam trzy dni w łóżku i użalałam się nad sobą, nie robiąc zupełnie nic. Jestem na siebie o to zła. Zastanawiam się jak długo wytrzymam. Dzisiaj mam obojętny nastrój, wszystko mi tak na prawdę wisi. Zastanawiam się po co żyję. I tak nie będę nigdy szczęśliwa.

piątek, 13 lipca 2012

Lubię to!

Żyję jakoś, daję radę, choć dzisiaj czuję się okropnie grubo i mam wyrzuty sumienia, że tak mało ćwiczyłam. Chwilami już się poddaję i nie mam siły ale muszę się motywować, muszę!
Kiedy po kilku godzinach ćwiczeń przychodzi taki czas, że nie mam siły i załamuję się psychicznie to zaczynam tańczyć, ruszam się, a przy okazji podbudowuję i poprawia mi się nastrój. 

Dzisiaj zjadłam dwie marchewki, ogórka i pomidora, a potem trzy rzodkiewki i wypiłam szklankę octu jabłkowego, nie jest najgorzej ale nie miałam siły ćwiczyć, więc tańczyłam. 

Trzymam się!

środa, 11 lipca 2012

Jak się chce to się da!

Każdego dnia kiedy ćwiczę, czuję jak tłuszcz wytapia się z mojego organizmu. To mi daje siłę, żeby ćwiczyć jeszcze więcej, nawet wtedy kiedy już upadam - wstaję i ćwiczę dalej. Ostatnio jem 500 kcal dziennie, za dużo... 4godziny ćwiczeń to za mało aby tyle spalić. Ale dam radę, wiem to!

Muzyka mi pomaga, jest dla mnie lekiem na wszystkie troski. Kiedy jest mi źle i czuję się beznadziejnie włączam jakieś skoczne rytmy i tańczę. Zawsze trochę kalorii spalę i polecam ten sposób, na mnie działa znakomicie.

I coś dla motywacji: 









 Nie dość, że jest śliczna to ma taka piękną figurę...

wtorek, 10 lipca 2012

ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia...

Witam ponownie po małej niedyspozycji. Jest jakby gorzej? Jest tragicznie :( Muszą wziąć się w garść, bo cały mój wysiłek pójdzie na marne. Odciąć się od wszystkiego. To będzie najlepsze rozwiązanie. Napuchły mi stawy :/ Mam gorszy dzień, psychicznie oczywiście. Dzisiaj godziny ćwiczyłam, dopóki nie pozdzierałam kolan, łokci, itp. Jutro to samo i tak każdego dnia.

piątek, 29 czerwca 2012

Bezsilności, moja Ty...

Dopadła mnie wściekłość. Rano waga było nieco wyższa, dostałam szału... Skakałam, skakałam na skakance, a potem tylko upadłam na kolana i zaczęła sączyć się z nich krew.
Dzisiaj tylko 200 kcal. Nie więcej...

środa, 27 czerwca 2012

Zbrodnia.

"Chciałam się o czymś przekonać, pchała mnie chęć dowiedzenia się, przekonania się natychmiast, czy jestem jak inni wszą, czy też człowiekiem? Czy potrafię przekroczyć ów próg, czy nie? Czy jestem drżącym, nędznym stworem, czy też mam prawo...?"

Nic, kompletnie nic.

Dzisiaj jestem zmęczona, tak kompletnie. Siedzę przed komputerem, kot siedzi mi na kolanach. Przypatruje się znudzonym wzrokiem temu co robię. Wpadam w monotonię i co gorsza, godzę się na nią. Dzisiaj nie zjem nic. Nie mam siły na staranne przygotowanie posiłków, więc wolę nic nie jeść. Nawet to lepiej. Z rana byłam na siłowni. Ledwo doszłam do domu. Muszę jeszcze wyjść do apteki. Teraz pójdę pobiegać. 

wtorek, 26 czerwca 2012

Motywacja, motywacja, motywacja...

Powiem jedno: warto się katować dla takiej figury i pewności siebie, która zyskujemy osiągając swój cel. Gdyby było to możliwe przestałabym jeść na chociaż tydzień ale ze względu na moje zajęcia nie mogę tego zrobić :(





niedziela, 24 czerwca 2012

Dzień dobry, jestem zerem.

Jestem wściekła na siebie, sama nie wiem o co. Jest źle! Jak patrzę w lustro mam ochotę strzelić sobie w głowę.

czwartek, 21 czerwca 2012

Jeść czy nie jeść ?

Jest całkiem nieźle. Na śniadanko ogórek, pomidor, 3 listki sałaty, 2 główki rzodkiewki i czarna kawa :)
Waga leci w dół i to jest najważniejsze. Nad obiadem się jeszcze zastanawiam.

środa, 20 czerwca 2012

Jakoś jest.

Nie mogłam dzisiaj w nocy spać... Brzuch mnie bolał i od 6:00 kręciłam się po domu. W sumie dobrze bo pranie zrobiłam i trochę posprzątałam, gdzie nie bardzo mam czas na to ostatnio. No i oczywiście papieros za papierosem, jakby miało mi to w czymś pomóc. Dzisiaj na śniadanie zjem chyba otręby z chudym mlekiem i lnem mielonym, może mi ból brzucha przejdzie.


Dzisiaj minął rok od dodania mojego pierwszego posta na tym blogu :)

wtorek, 19 czerwca 2012

Euforia

Jestem ostatnio w jakiejś takiej euforii? Jest nawet dobrze, waga w dół - poczucie wartości w górę. Tak powinno być. 
Zastanawiam się nad wieloma rzeczami w moim życiu, w tym momencie najbardziej cieszę się, że jadę do Krakowa pod koniec lipca. Myślę, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Mam już dość Warszawy.

A dietka na teraz to:

Śniadanie: 
1/2 ogórka + 1/2 pomidora 
+ zioła prowansalskie to polane łyżką octu jabłkowego - 32 kcal
2 łyżki lnu mielonego - 30 kcal
2 wafle ryżowe - 74 kcal

II śniadanie:
2 ogórki kiszone - 24 kcal

Obiad:
3 brokuły, marchewka, pietruszka, 
seler ugotowane na 1/2 
kostki rosołowej  - 100g - 70 kcal
1 jajko ugotowane na miękko - 80 kcal
2 szkl. zielonej herbaty
2 łyżki lnu mielonego - 30 kcal

Podwieczorek: 
Jogurt naturalny light - 51 kcal
2 wafle ryżowe - 74 kcal

Kolacja:
2 papryki, 1/2 ogórka, pomidor 
z jedną łyżką octu jabłkowego  - 70 kcal

Razem: 535 kcal



Tak dla motywacji wrzucam:






poniedziałek, 11 czerwca 2012

Wczoraj obiecywałam sobie, że koniec z piciem, a dziś znów budzę się na kacu. W jednym tylko tylko trzymam się twardo... 
Dzień zaczął się ciężko, nie mogłam sie dobudzić. Rano oczywiście na wagę.Jest nieźle ale może być lepiej, więc od dzisiaj będę poświęcała więcej czasu na ćwiczenia.
Czeka mnie poważna decyzja, która wszystko zmieni ale miejmy nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze.
Mam dzisiaj dużo sprzątania, więc tez dużo ruchu z czego się bardzo cieszę. Moja motywacja wzrasta z każdym dniem.

niedziela, 10 czerwca 2012

Fenomenalne nogi!





Zaczynam wszystko od początku. Nowy rozdział mojego życia, być może okaże się, że znalazłam to, czego tak długo szukałam, a jeszcze mało tego, miałam to wystawione na tacy, a nie byłam zdolna tego zauważyć. 
Jutro na szczęście wolne od pracy, po trzech długich i trudnych tygodniach będę mogła wykonać wszystkie zaplanowane ćwiczenia :) 
Jedyne co mnie dobija w tym momencie to pogoda... Jest nijaka i przez to wszystko mnie boli :/ 
Teraz będę częściej pisać. Jakoś mam straszny mętlik w głowie ale sądzę, że na dniach mi przejdzie i zero alkoholu od dzisiaj! :)
Ciekawa jestem jak długo wytrzymam w swoich postanowieniach ;]
No i kilka zdjęć tak dla motywacji:





piątek, 8 czerwca 2012

Na dnie też podobno można się urządzić

Jest gorzej niż myślałam. Nie radzę sobie. Z niczym. Mam burdel w głowie, czy czas mi to wszystko poukłada? Wątpię. Jestem rozdarta, chce mi się krzyczeć i walić w ściany z bezsilności. Czy to jest życie?

czwartek, 7 czerwca 2012

Powrót

Dawno mnie nie było ale powracam po ogromnych zmianach w życiu.
Mam tyle do napisania, że sama nie wiem od czego zacząć.
Znów jest źle, a nawet gorzej. Liczone kalorie, codzienne ważenie się, ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Praca, dom... Znów dopadła mnie samotność. Chyba nie jestem dość dobra, żeby ktokolwiek mnie pokochał.
Może zbiorę się później, żeby sklecić jeszcze parę zdań.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Było w porządku przez jakiś czas ale teraz znów mam złe przeczucia, obawy... Nie wiem co będzie dalej ale wiem jedno nie poddam się tak jak zawsze, nie odpuszczę...

czwartek, 12 kwietnia 2012

Próbowałam zepchnąć swój nowy sen na krańce świadomości, skąd nie miałby szans wyrwać się, by znowu mnie nawiedzić.

Jest różnie. Wczoraj od rana miałam dobry humor, który po godzinie 15:00 zepsuł mi się do tego stopnia, że miałam chęć rzucać talerzami. Wieczorem jak wróciłam nic się nie zmieniało ale Mój Misiek wie jak poprawić mi humor i już zasypiając humor mi wrócił. Za godzinę wychodzę do pracy, dzisiaj pewnie wrócę padnięta...



I coś na dobry początek dnia:


sobota, 7 kwietnia 2012

Lepiej jest umrzeć, kiedy człowiek chce żyć, niż umierać wtedy, kiedy człowiek chce już tylko umrzeć.

Jest mi dziwnie. Jestem od wczoraj w domu rodzinnym, a już chciałabym wrócić do siebie. Nie potrafię znaleźć sobie miejsca, snuję się po domu jak cień. Jest jakoś inaczej, jest źle ze mną. Nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze. Ciągle zjada mnie jakaś niepewność, jakiś smutek we mnie tkwi. Czy jest sens dalej tak po prostu być? Być bez żadnej nadziei, bez planów, marzeń? Bez sensu.