Dzień miałam fatalny. Najpierw uciekł mi autobus i omal nie spóźniłam się do pracy, potem okazało się, że nie wzięłam nic do jedzenia i do 19:00 byłam o pustym żołądku, a na koniec jak zobaczyłam swoją wypłatę za luty ręce mi opadły, bo zapiprzałam w tym miesiacu równo, zaś dostałam najmniejszą wypłatę z moich wszystkich jakie miałam w tej pracy. Poczułam się wykorzystana i oszukana, bo poświęcam całą siebie, wkładam bardzo dużo wysiłku w moje obowiązki i nie przekłada się to w niczym.
Jutro pojadę na zakupy, muszę kupić parę kosmetyków i nowe buty.
Jedynie bilans mnie dziś nie zasmucił. Rano bułka żytnia z jajkiem, później porcja 200 g ryżu z warzywami i kurczakiem gotowanym i to na tyle. Następne ważenie w poniedziałek.
Trzymajcie się lekko:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz