And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

niedziela, 29 czerwca 2014

Zwyczajnie, o tak!

Taki zwykły depresyjny dzień lenistwa. Nie zwlekłam się dziś z łóżka do 14:00. Jak już się zwlekłam, wykąpałam się i przeleżałam resztę dnia pod kocem. Teraz postaram się pisać więcej i częściej, bo będę miała więcej czasu. Na wadze 61,9 kg - jeszcze 900 gram do osiągnięcia następnego celu. Do końca lipca chcę 56 kg. Mam nadzieję, że się uda. 

Trzymajcie się lekko :*
















piątek, 27 czerwca 2014

24 czerwca! - wymiary i waga.

Witajcie Kochane!
Niestety dopiero dzisiaj udało mi się wskoczyć tu na chwilkę, ale w przyszłym tygodniu będzie już lepiej, bo nie będę miała tyle pracy i postaram się pisać codziennie. Strasznie się bałam tego 24 czerwca ale nie było tak źle, chociaż wiem, że gdybym nie zawaliła podczas sesji, kolejny cel byłby osiągnięty. Jak na razie sytuacja przedstawia się następująco:

Różnicę wymiarów przedstawiam od dnia kiedy się pierwszy raz mierzyłam, czyli od 24 kwietnia 2014 r, wymiary są z dnia: 24 czerwca 2014 r:

Biust 90 cm: - 2 cm
Talia 71 cm: - 5 cm
Pas 79 cm: - 7 cm
Biodra 90 cm: - 0 cm
Udo 56 cm: - 1 cm
Łydka 36 cm: + 1 cm

Wiem, że mogłoby być lepiej ale wiem też, że nie odpuszczę nawet na minutę.










poniedziałek, 23 czerwca 2014

860kcal

Dzisiaj bardzo pracowity dzień, a jeszcze sporo przede mną. Wrzucam bilans, kilka motywacji i zmykam dalej do pracy! Jutro czas na mierzenie - aż się boję.

Śniadanie:
musli 40g 160kcal
mleko 2% 150ml 75kcal

II śniadanie:
kromka chleba słonecznikowego 20g 45kcal
plaster wędzonej piersi z kurczaka 15g 18kcal
2 plasterki ogórka 

Obiad:
2 jajka 190kcal
kromka chleba słonecznikowego 25g 56kcal
plaster pomidora 15g 3 kcal

Podwieczorek:
kromka chleba słonecznikowego 20g 45kcal
plaster wędzonej piersi z kurczaka 15g 18kcal
2 plasterki ogórka

Kolacja:
warzywa na patelnię 250g - 250kcal

Razem: 860kcal

cellustop interwał + 13km na rowerze














niedziela, 22 czerwca 2014

22.06.2014 - bilans!

Śniadanie: 10:30
musli 40g - 160 kcal
mleko 2% 150 ml 75kcal

Obiad: 16:00
ziemniaki 150g 90 kcal
2 pałki z kurczaka upieczone w ziołach 300kcal
sałatka z pomidora, ogórka, pora, rzodkiewki i ogórka kiszonego 50g - 50kcal

Podwieczorek: 19:00
kakao 250 ml 150 kcal

Kolacja:
2 kromki chleba słonecznikowego 50g 112kcal
2 plastry wędzonej piersi z kurczaka 30g 35 kcal
2 plastry pomidora 25g 4kcal

Razem: 976kcal

30min. biegania + skalpel + 1h na siłowni (cardio)

Trzymajcie się lekko!

Z miłości do sportu!

Kochane moje, mój dzień zaczął się bieganiem o 6:00. Fakt faktem tylko 30 min. Ale lepsze to niż nic. Po powrocie wzięłam prysznic i położyłam się jeszcze do łóżka. Tak też mnie zastała godzina 10:00. Miałam iść na fitness na 10:00 ale się niestety nie udało, więc przed obiadem zrobię skapel, a wieczorem pójdę na siłownię. 

Na obiad naszykowałam sobie dwie pałeczki z kurczaka w ziołach, muszę tylko sprawdzić ile wyjdzie kalorii, żeby móc rozsądnie dobrać dodatki. 

Jutro wracam do pracy, więc dzisiaj muszę sobie przygotować obiad na jutro. Zrobię chyba warzywa na oliwie z oliwek, bez żadnych dodatków, bo pewnie będę tak zarobiona, że oprócz porannego teningu nie będę miała czasu poćwiczyć :( 

Wieczorem dodam bilans. Macie jakieś lekkie przepisy na smaczną pierś z indyka? 

Trzymajcie się lekko! :*








sobota, 21 czerwca 2014

Cudowne!














Dzień zmian!

Dzisiejszy dzień jest dniem zmian!
Dorosłam wreszcie do tego, żeby przestać pić kawę i pić alkohol. Niech żyje zdrowie! Mam świetny nastrój, oczywiście do momentu kiedy nie złapię doła ale nie złamię się, obiecuję!

Wczoraj nie poszło mi najgorzej: 1105 kcal; skalpel; TBC+brzuch. 

Dzisiaj nieco lepiej ;) Rano poszłam na cellustop interwał i prasowałam przez 3 godziny. Jutro jak nie będzie padać wybiorę się na rower. Chciałabym zrobić chociaż z 30 km, i to będzie ostatni dzień urlopu. Od poniedziałku wracam do pracy, więc sam dystans z domu do pracy i z powrotem zajmie mi 13 km.

Wczoraj miałam dostać okresu i niestety go nie ma. Pewnie znów tarczyca mi się rozregulowała. Muszę zrobić badania w przyszłym tygodniu i wszystko się okaże. Niedoczynność tarczycy to chyba najgorsza rzecz, która nie wspomaga odchudzania :( metabolizm - katastrofa. Jednak nie mam zamiaru się poddać przez głupią chorobę. 

Bilans:

Śniadanie:
jajecznica 75g 162kcal
pomidor 50g 10kcal

Obiad: 
ryż brązowy 100g 129 kcal
pulpet 75g 173kcal
warzywa na patelnię 100g 100kcal
sos pomidorowy 100g 100kcal

Podwieczorek:
Koktajl truskawkowy 250g 100kcal

Kolacja:
zupa pomidorowa 150g 30kcal
makaron 100g 140kcal

Razem: 944kcal

Trzymajcie się lekko :*




piątek, 20 czerwca 2014

Zielono mi!

I powracam powoli do rzeczywistości. Ostatni miesiąc dał mi mocno w kość. Jednak pozbierałam się i jestem. Jak do tej pory wypiłam koktajl z truskawek z mlekiem (250ml - 96 kcal). 

Dalej zamierzam zjeść jajka i potem jakieś warzywa ewentualnie zielony koktajl. Mam dzień słodkiego lenistwa, więc mogę na spokojnie sobie wszystko rozplanować. O 18:00 biegnę na fitness,a potem zostanę na siłowni, zrobię cardio. Mam dziś lepszy humor niż ostatnio. Dajecie mi siłę swoimi słowami, komentarzami, wpisami na blogach i tego mam się zamiar trzymać. Dopisze wieczorem albo jutro jak dzisiaj mi poszło. 

Trzymajcie się lekko :*

P.S. Macie jakieś fajne, sprawdzone przepisy na zielone koktajle? 





poniedziałek, 16 czerwca 2014

Trudna rzeczywistość

Powróciłam po ciężkich zmaganiach z egzaminami. I bum, znów dopadła mnie ta trudna rzeczywistość, znów poczułam to silne ukłucie w sercu, że przeszłość nie wróci i zalała mńie fala ostrego bólu, wspomnień, obrazów przed oczami i łez w oczach, nostalgia za tym wszystkim. 

W takich chwilach nic nie ma sensu i nagle przechodzę wszystkie fazy choroby sierocej od początku, po raz kolejny bez końca. I znów następuje pogodzenie z losem, podanie mu ręki i mordowanie czasu - największego wroga. I udręka. Smutek, żal, rozpacz. Rozbite dłonie i kolana od kolejnych upadków.  Może nie warto się podnosić? Zrosty są już tak rozległe. I już nie mam słów, żeby opisać choć jeszcze jedną cząstkę tego czegoś co we mnie siedzi. 

Chudnięcie stanęło, pewnie przez zmniejszoną ilość ćwicżeń podczas sesji, jednak waga nie rośnie. 

Trzymajcie się, byle nie w ten sposób co ja.