And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Było w porządku przez jakiś czas ale teraz znów mam złe przeczucia, obawy... Nie wiem co będzie dalej ale wiem jedno nie poddam się tak jak zawsze, nie odpuszczę...

czwartek, 12 kwietnia 2012

Próbowałam zepchnąć swój nowy sen na krańce świadomości, skąd nie miałby szans wyrwać się, by znowu mnie nawiedzić.

Jest różnie. Wczoraj od rana miałam dobry humor, który po godzinie 15:00 zepsuł mi się do tego stopnia, że miałam chęć rzucać talerzami. Wieczorem jak wróciłam nic się nie zmieniało ale Mój Misiek wie jak poprawić mi humor i już zasypiając humor mi wrócił. Za godzinę wychodzę do pracy, dzisiaj pewnie wrócę padnięta...



I coś na dobry początek dnia:


sobota, 7 kwietnia 2012

Lepiej jest umrzeć, kiedy człowiek chce żyć, niż umierać wtedy, kiedy człowiek chce już tylko umrzeć.

Jest mi dziwnie. Jestem od wczoraj w domu rodzinnym, a już chciałabym wrócić do siebie. Nie potrafię znaleźć sobie miejsca, snuję się po domu jak cień. Jest jakoś inaczej, jest źle ze mną. Nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze. Ciągle zjada mnie jakaś niepewność, jakiś smutek we mnie tkwi. Czy jest sens dalej tak po prostu być? Być bez żadnej nadziei, bez planów, marzeń? Bez sensu.



czwartek, 5 kwietnia 2012

Kocham ten stan kiedy udaję, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę rozpierdala mnie od środka...Nie mogłam spać w nocy, kręciłam się na łóżku jakbym miała mrówki w dupie. Do tego w nocy wydzwaniał do mnie jeden chłopak, którego lubię, bo ze mną pracuje ale jest niekoniecznie w moim typie. Nie odebrałam ale wściekałam się, bo dzwonił akurat w momencie kiedy udało mi się zasnąć. Jestem wkurwiona, pies rano pogryzł mi jedne z moich ulubionych butów, aż się we mnie gotuje. W ogóle wszystko się zrobiło takie obojętne, bez znaczenia... O nic nie chce mi się starać ale wiem, że jak zauważę, że olałam sprawę to będzie już za późno. Jestem beznadziejna. Zastanawiam się co stanie się ze mną za parę lat jeśli ciągle będzie tak jak teraz... Głupie pytanie, dobrze wiem co mnie czeka...




Umrę ci kiedyś.

Oczy mi zamkniesz.

I wtedy — swoje

Smutne, zdziwione,

Bardzo otworzysz.


środa, 4 kwietnia 2012

Obojętność zabija

Jest jakoś nijak. Chyba za dużo problemów mam na głowie i myśli powodują, że budzę się w nocy przepełniona jakiś dziwnym lękiem. Nawet nie wiem co mam napisać. Jestem zobojętniała na wszystko. 




poniedziałek, 2 kwietnia 2012

trochę cytatów, takich moich ulubionych

Poznałam cie zaledwie tydzień temu, za wcześnie więc, by powiedzieć ci, że cię kocham. Ale skoro nie powinnam przeżyć tej nocy, jest już za późno na takie wyznania. Jednak wielkim szaleństwem, do jakiego są zdolni mężczyźni i kobiety, jest właśnie miłość.


[...] Jednak miłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się ekstaza i udręka.


Kiedy tkwisz tak otępiały wskutek własnej katastrofy, niezdolny do działania i myślenia, ogarnięty zimnym, gniotącym mrokiem, oddzielony od świata jak w nocnych halucynacjach lub osamotniony jak w chwilach żalu - znaczy to, że dotarłeś do negatywnego krańca życia, tam, gdzie panuje temperatura absolutna, gdzie ścina się w lód ostatnia życia iluzja.


I coś co kiedyś dostałam w e-mailu od pewnego znajomego:


"Pewnego razu pewien wspaniały i dobry człowiek stracił kogoś
bliskiego, był tak załamany i nie mógł się z tym pogodzić, że
próbował odebrać sobie życie. Nie udało się, smutek ukazał jego
bezsilność także w akcie samobójstwa. Nieustawał w dążeniu do
śmierci, spróbował drugi raz, choć dla jego bliskich był to wielki
cios wzbudzający wiele łez. Tym razem w próbie stracił jedynie
przytomność, ale w tej chwili nieobecności usłyszał głos, gdzieś
głęboko z wewnątrz, który zadał mu pytanie:
- Kim jesteś? - zapytał
- Jestem Ravi - odpowiedział ze smutkiem.
- Nie pytałem jak Cie nazywają, ale kim jesteś?
- Jestem Nepalczykiem.
- Nie pytałem gdzie się urodziłeś i jak nazywają to miejsce, ale kim
jesteś?
- Jestem hinduistą.
- Nie pytałem w jakiego Boga wieżysz, ale kim jesteś?
Ravi spoważniał, skupił się zaciekawiony na głosie, który słyszy.
- Jestem dobrym człowiekiem, pomagam bezinteresownie ludziom, gdy są w
potrzebie, praktykuję swoją religię, cierpię po stracie bliskiej
osoby.
- Nie pytałem Cię o to jaki jesteś dla innych, kim są inni dla Ciebie,
i jak żyjesz, ale o to kim jesteś.
W tym momencie głos ustał a Ravi ocknął się i ujrzał twarze swoich
bliskich próbujących go ratować. Moment ten był dla niego przełomowy
na tyle, że postanowił żyć tylko po to, by dowiedzieć się tego kim
jest, a nie tego co mu o nim powiedziano. Co to jest cierpienie i
szczęście i dlaczego mu się przytrafiają na przemian, czym są myśli
także te samobójcze i emocje i dlaczego nie ma nad nimi kontroli a
przecież do niego one należą nie on do nich, czym jest świat, który
stoi przed nim, w końcu
dlaczego się urodził i dlaczego ma umrzeć. Nie wiedział tylko gdzie ma
zacząć poszukiwania, przecież "głos" powiedział mu, że nie interesuje
go to, co mu o nim powiedziano i jak go nazywają. Czy szukać w
szczęściu czy może w cierpieniu choć nie dało mu ono odpowiedzi, więc
jednak nie był to ten kierunek.
W skupieniu i ciszy bez szalejących myśli. Wszystko wskazywało na jedną
jedyną drogę..."

Pustka

Nie jem nic już trzeci dzień i daję radę. Nawet o tym nie myślę, a mimo wszystko jestem jakaś rozbita. Jest tyle pięknych chudziutkich dziewczyn na ulicach, a ja jak kłoda... Spaślak, gruba świnia! Nienawidzę za to siebie, nienawidzę siebie też za to, że nie potrafię dać z siebie tyle ile bym chciała... Nie potrafię dać mojemu chłopakowi tego, czego on ode mnie oczekuje... Boję się, że prędzej czy później to się skończy, bo będzie miał dość i znów zostanę sama... Jeśli tak się stanie to w jaki sposób ja mam uwierzyć w sens związków? Zawsze jest coś. Czy nie jest mi pisane bycie szczęśliwą? To wszystko jest bez sensu. Leżę teraz w łóżku z laptopem i głupie myśli znów zabiajają resztkę racjonalnego myślenia. To taka codzienna walka. Walka najgorsza z możliwych. Walka z samą sobą...




Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.





Potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.