And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

poniedziałek, 31 października 2011

chudeeee nogi

Boli

Głód przestaję już odczuwać ale wszystko mnie boli, moje ciało protestuje. Jest mi niedobrze, dzisiaj rano strasznie leciała mi krew z nosa... Nie mogłam w nocy spać, a jak już zasnęłam budziłam się zlana potem. Nadchodzi odwyk od jedzenia, nareszcie...

niedziela, 30 października 2011

Głód

Jesuuu głód mi doskwiera do tego stopnia, że nie mogę spać. Jak zasnę to będę spała z tydzień z przerwami na bieganie po schodach i robienie brzuszków, przysiadów, itp., itd.

sobota, 29 października 2011

jebać!

Jestem na siebie zła, bo zjadłam zdecydowanie za dużo, aż około 1000 kcal :( Głupia, tępa grubaska nie potrafiąca opanować swojego łakomstwa! Jutro głodówka...

!!

Anusia powraca!

Wczoraj zjadłam dużo mniej niż zwykle! Jest okey :) Dzisiaj schodzę już minimalnie i oczywiście zaczynam liczyć kalorię znów! Cudowne uczucie, Anusiu wreszcie powracasz, och jak mi cudownie, jak mi dobrze! Początki są trudne, najgorsze będą noce spędzone na rzyganiu w łazience ale poradzimy sobie!

Rozmowa ze śmiercią

Jest tragedia... Nigdy w życiu nie czułam się taka niepotrzebna, chociaż... Nie! To nie tak. Czułam się niepotrzebna ale nigdy nie sprawiało mi to bólu, nigdy mnie to nie obchodziło... Czyżby zagościła we mnie maleńka cząstka człowieczeństwa? Tylko nie to... Tego bym już nie wytrzymała, bo człowieka z siebie pozbyłam się ładnych parę lat temu. Moje człowieczeństwo zostało raz na zawsze pochowane wraz z moją babcią. Wiem, że ona tego nie chciała ale tak się stało. Nie pojechałam w tym tygodniu na zajęcia. Mam przez to wyrzuty sumienia. W domu w Warszawie jest jakoś dziwnie ostatnio, mam ostre nerwy i wszystko mnie wkurwia, przez co popadam w charakterystyczną dla mnie o tej porze roku depresję. Nawet towarzystwo kociaka nie pomaga, wszystko jest złe, szare, przybijające. Coraz częściej znów myślę o samobójstwie. Może jednak jest to dla mnie rozwiązanie? Do nieba nawet gdybym bardzo chciała to nie pójdę, więc co mi zależy? Nic.

niedziela, 23 października 2011

Misie to zło!

Ale się nie wyspałam... spać, spać, spać!

sobota, 22 października 2011

Bolą mnie plecy

Nic mi się nie chce, masaż by mi się przydał. Dopada mnie jakaś nostalgia, coś co od dawna siedzi w mojej głowie właśnie o tej porze roku najbardziej nie daje mi spokoju. Jestem raz obojętna, raz podekscytowana, czasem rozdrażniona. Poszłabym spać już ale sporo nauki przede mną! Nauka jednak zawsze była moim priorytetem, bo zawsze lubiłam się uczyć. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że jestem pojebana zdrowo, a temat tego posta jest wyjęty z dupy, z reszta jak każdego innego. Już chcę do Warszawy! Jestem teraz w Radomiu i nie czuję się tu zbyt dobrze, jakoś obco, chociaż miło jest pobyć trochę w swoim pokoju, którego ściany przez wiele lat samotnie oglądały moje smutki codziennie się ze mnie wylewające. Smutne to ale jakieś prawdziwe. Kocham te ściany jak nic innego i jednocześnie nienawidzę, a normalna na pewno nie jestem, bo to co wypływa z mojej głowy nie jest wywodem przeciętnej osoby będącej w moim wieku. Mam taki natłok myśli, że mogłabym pisać i pisać. Teraz jest tragedia, przez ostatnie dni tak popłynęłam, że naprawdę było ciężko ze mną. Szczególnie w czwartek. Boże kiedy ja się ogarnę i zacznę normalnie żyć? Wszystko cały czas kręci się wokół kliku rzeczy już od wielu, wielu lat! Mogłabym jakąś autobiografię strzelić, ciekawe czy ktoś by się nią zainteresował. Ten blog to taka moja malutka autobiografia. Wiele stron przemyśleń, wiele nerwów, płaczu bólu i obojętność. To właśnie ta suka mnie gubi najbardziej. Kiedy nie zależy mi kompletnie na niczym, chrzanie swoje życie, pierdole system, wyłączam telefon i mam wszystko w dupie. Ale potem przychodzi czynnik, dzięki któremu zaczyna mi znów zależeć i zaczynam żałować wielu rzeczy, które spierdoliłam przez przypływ obojętności. Jestem psycholem! I to porządnym psycholem. Czasem myślę, że powinni mnie zamknąć, chociaż zapewne byłoby to dla mnie zgubne. Myślenie by mnie zabiło, no chyba że otępiali by mnie środkami na uspokojenie dopóki nie stałabym się warzywkiem. To byłoby całkiem dobre rozwiązanie! Jesuuu ale jestem głupia, aż żal patrzeć.

piątek, 21 października 2011

Kocham stres! Jest najlepszym środkiem odchudzającym pod Słońcem!

Szczególnie wtedy, kiedy człowiek nie robi nic poza stresowaniem się...

środa, 19 października 2011

Porażka

Jest cudowny dzień, środa ranek, pada deszcz, a ja muszę iść do pracy.  Dzień ten jest wyjątkowy, bo mam na wszystko bardziej wyjebane niż zwykle. Czy to wynika z dnia wczorajszego? Być może. Czy to może wynikać z dnia jutrzejszego? Bardzo prawdopodobne. Ogólnie doszłam do wniosku, że fajnie jest mieć wyjebane, chociaż w głębi serca ciągle wiecznie się o coś martwię, ale w końcu życie to życie. Jeśli w przyszłym wcieleniu będę musiała naprawiać błędy z tego życia to się zabiję :D

Znowu przechodzę na dietę, bo znowu mam depresję z powodu mojej wagi! Chcę pociągnąć pracę na dwa etaty i miejmy nadzieję, że uda mi się.

poniedziałek, 17 października 2011

Zimo czekam na Ciebie moja kochana!

Jestem gruba i chora i mam dość wszystkiego. Wczoraj było okey, a dziś znów chujnia. Zjarałam się wraz z moim współlokatorem, ale nawet na luzie nie mam pozytywnych wizji przed oczami. Dzisiaj w pracy jakoś poszło, mimo że wyszłam wcześniej. Humor mam taki sobie. Kociak właśnie śpi u mnie na kolanach, powinnam wziąć się za naukę prawa cywilnego ale wybitnie mi się nie chcę. Dzień taki sobie, jedyne co mnie pociesza to nadciągająca wielkimi krokami zima...

sobota, 15 października 2011

Kurwa mać!

Ja pierdole, mam dość wszystkiego...

piątek, 14 października 2011

Piątek

No i się znowu spóźnię do pracy przez nocne eskapady po mieście...

czwartek, 13 października 2011

niedziela, 9 października 2011

Ancia!



Cudowna figura i jednocześnie mój cel!
Wspaniała aktorka i moja idolka jednocześnie, cudowna figura! Chude jest piękne, czyż nie?




Anusia

Dzisiaj nareszcie powrót do Warszawy! Cieszy mnie to jak nic innego! Nie poszłam dzisiaj na zajęcia, nie miałam ochoty... Ale za to wyspałam się wreszcie, co ostatnio bardzo rzadko mi się zdarza. Atmosfera w domu nawet nie jest zbyt ciężka, od rana jakoś awantury nie było, ale jak to się mówi nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca. Przed 19:00 wyruszam! Nareszcie! Na szczęście za tydzień nie mam zjazdu, więc jest dobrze :) Może naskrobię coś dzisiaj wieczorem jak będę miała siłę.Niestety męczy mnie myśl, że jestem grubasem... : (





sobota, 8 października 2011

Bo najgorzej jest tęsknić za czymś czego nie ma...

Zaczęła się jesień coraz zimniejsze poranki, coraz ciemniejsze wieczory i moja melancholia... Ooo tak kocham to ;] Ale potem jest zima, ukochana upragniona! Dzisiaj śniło mi się, że pada śnieg... Szkoda, że był to tylko sen. Zebrało mi się na sentymenty i przemyślenia. Jeden plus tego wszystkiego to to, że wreszcie wyrwałam się z Radomia. Mam mieszkanie do dyspozycji dla siebie, więc mogę zagłębiać się w moich ponurych myślach nie wzbudzając zainteresowania osób trzecich. Czasem przez jedną malutką chwilkę nachodzi mnie taka myśl, że mógłby mnie ktoś mocno przytulić i szepnąć do ucha: "Jesteś dla mnie najważniejsza.". Dobrze, że tak się dzieje bardzo rzadko i tylko przez maleńką sekundkę, bo chyba bym nie zniosła ciągłego krzyku tego typu w mojej głowie. Na szczęście jest Ana! To ona głównie zajmuje moje  myśli, wciąż krzycząc: "Jesteś grubą świnią! Zrób coś z tym!". Przynajmniej to zabija we mnie chęć posiadania obiektu miłosnego. Ana jest moją przyjaciółką, ona wie co dla mnie jest dobre, więc trzeba wziąć się za bieganie i ćwiczenia solidnie i nie dawać za wygraną! Wiem, że Ana moja kochana zawsze mi pomoże.

Cudowny widok z balkonu!


Pozostaje tylko to poczucie beznadziejności i wewnętrznej pustki, która ogarnia mnie wieczorami i w nocy. Myśli, które wtedy mnie nachodzą usypiają mnie, a potem budzą z potwornym hukiem i zazwyczaj wtedy budzę się z krzykiem, cała mokra. Zaczyna się odzywać najmroczniejsza sfera mojej natury, a jak do tej pory nie wynikało z tego nigdy nic dobrego. Do tego moja kochana młodsza siostrzyczka ciągle pakuje się w jakieś kłopoty, z których oczywiście muszę ją wyciągać. Moja mroczna natura zastanawia się nad jednym i kieruje mnie ku śmierci.



Szkoła życia w rodzinnym domu.

Kurwa! Zaczynam żałować, że zdecydowałam uczyć się w Radomiu a nie w Warszawie... Mama od momentu kiedy przyjadę do momentu kiedy pojadę ostro o wszystko suszy mi głowę, a miałam nadzieję, że chociaż w weekend odpocznę trochę... Ale nic z tego. Gdybym nie miała jutro szkoły już bym się pakowała do Warszawy z powrotem. Już wolę siedzieć w pracy niż we własnym rodzinnym domu ;] Ale cóż życie. Czuję, że nadchodzą moje ciche dni. Będzie ciężko, nawet bardzo.Od progu słucham tylko marudzenia.

piątek, 7 października 2011

Auć.

Tak wiem, użalam się tutaj ale cóż... Gdzieś muszę, nie chcę zadręczać moich bliskich, bo czasem mi się zdaje, że samym zmuszaniem do patrzenia na siebie ich męczę. Wolę wyrzucić z siebie całą gorycz pisząc tutaj, zdecydowanie bardziej mi to pomaga i muszę teraz częściej to robić. Niestety zmiany jakie nastały w moim życiu, a były to zmiany dosyć gwałtowne nie wpłynęły korzystnie na stan mojej psychiki. Tak naprawdę w tym momencie jestem na granicy wytrzymałości. Trzeba jednak albo brnąć dalej, albo strzelić sobie w głowę. Coraz częściej niestety przychodzi mi do głowy to drugie rozwiązanie, ponieważ dochodzę do wniosku, że sama się męczę, a przy tym męczę ludzi otaczających mnie wokół. Ahh... życie jest trudne, nawet bardzo... Jest mi źle, zajebiście źle, ale podobno jakoś sobie radzę. Nie wiem jak długo wytrzymam, ale jak tak dalej pójdzie to znów wyląduję w psychiatryku, bo nie jest zbyt ciekawie. Jutro też postaram się coś napisać tutaj.

Nie mów hop...

Raz na wozie, raz pod wozem ale teraz znów pod wozem. Życie płata różne dziwne figle... Cóż znów jest źle, znowu jest kiepsko i znowu mam ciche dni, kiedy nie liczy się nic... Nie zawsze wszystko jest takie różowe jakie wydaję się na zewnątrz, akurat w moim wnętrzu znajduję się przegniła wizja różowego wyidealizowanego świata, który w tym momencie nie znaczy nic...