And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

niedziela, 26 lutego 2012

Dzień dobry, jestem Ana.

Moja przygoda z Aną zaczęła się dosyć niewinnie. Kiedy miałam około 13 lat i 7 miesięcy mama zaczęła mi wytykać, że powinnam schudnąć, bo inaczej nigdy nie znajdę sobie męża. No i się zaczęło... Wbieganie po schodach z plecakiem pełnym książek dwa razy dziennie, bieganie rano i wieczorem, najdłużej jak się dało, skakanka, przysiady itp., oraz drastyczna dieta schodziła od 1500 kcal do 300 kcal dziennie. Odpadło mięso, jajka, makaron, ziemniaki. Z czasem moja dieta stawała się coraz uboższa, a ja byłam zadowolona, bo chudłam może nie zbyt szybko ale efektownie. Kiedy zaczęłam się odchudzać ważyłam 62 kg. W wieku 15 lat ważyłam już 43 kg, a w wieku 16 lat już tylko 36 kg. Wtedy trafiłam na oddział. Najkoszmarniejszy okres w moim życiu, więc nie będę do niego wracać. Po wyjściu ze szpitala moja waga trzymała się różnie. W sumie aż do lipca 2011 nie przekroczyłam 50 kg . Teraz ważę 54 kg i chudnę nadal. Moje przytycie nie wiązało się z "ozdrowieniem" ale z problemami z tarczycą. Anoreksji nie da się wyleczyć. To tak jak druga osobowość. Największą tragedią jest dla mnie to, że jestem świadoma jej obecności ale wcale nie chce jej wypędzić z umysłu.





sobota, 25 lutego 2012

Więcej grzechów nie pamiętam.

Za godzinę do pracy... Mam doła, ostatnio jestem rozkojarzona i zamyślona. Wszystko znów się sypie. Zapomnienie, to najlepsze co mogłoby mnie teraz spotkać.




Gdzieś w centrum miasta, które tkwi w każdym z nas, leży cmentarz starych miłości. Szczęściarze, zadowoleni ze swojego życia i z tego z kim je dzielą, przeważnie o nim nie pamiętają. Nagrobki są wyblakłe lub powywracane, trawa nieskoszona, wszędzie plenią się jeżyny i dzikie kwiaty. U innych miejsce to wygląda dostojnie i schludnie jak cmentarz wojskowy. Kwiaty podlano i ułożono, wysypane tłuczem ścieżki są starannie zagrabione. Widać ślady częstych odwiedzin.

Cmentarz większości z nas przypomina szachownicę. Niektóre pola są zaniedbane albo wręcz leżą odłogiem. Kto by sobie zawracał głowę nagrobkami – czy też miłościami, które pod nimi spoczywają? Nawet nazwiska zatarły się w pamięci. Inne groby pozostają jednak ważne, choć byśmy niechętnie się do tego przyznawali. Odwiedzamy je często – prawdę mówiąc – zbyt często. Nigdy nie wiadomo, jak się będziemy czuli po wyjściu z cmentarza: czasem będzie nam lżej, czasem ciężej na duszy. Nie sposób przewidzieć w jakim nastroju będziemy wracać do domu teraźniejszości. 

~Zakochany Duch

piątek, 24 lutego 2012

Samobójstwo ucieczką od anoreksji?

Nie mogę funkcjonować, dręczą mnie koszmary, staczam się? Czy staczam się na samo dno autodestrukcji? Podobno na dnie też można się nieźle urządzić... Zrobiłam dzisiaj nową tabelę produktów nadających się dla mnie do spożycia. Niedługo idę do pracy i jutro też i pojutrze. Przynajmniej nie mam czasu myśleć o wszystkim i niczym. Teraz w sumie myślę tylko o mojej Anusi, która od wielu lat prowadzi mnie za rękę przez życie. Mam myśli czasem takie no samobójcze. Męczące jest życie z Nią. Jest jak zazdrosny o wszystko chłopak, który obija boleśnie ciało za każdy popełniony błąd. Przynajmniej uwolniłam się od rodziców. Wiecznie martwiącego się taty i matki, która biła, za każdy stłuczony talerz, za bezsenne noce i za to, że jestem. Patologicznie.

piątek, 10 lutego 2012

Zwiększone tarcie

Hmm. Jest źle. Ze wszystkim. Moja "kochana" współlokatorka się wyprowadziła i całe szczęście, bo mogłoby dojść do rozlewu krwi. Teraz mieszkam z jakimś chłopakiem. 

Monotonność mnie dobija.
Codziennie rano wstaję, wchodzę na wagę, napuszczam wody do wanny, leżę w niej około 40 minut, wychodzę. Smaruję się balsamem, antyalergicznym oczywiście. Dokładnie smaruję tyłek, uda i kolana, bo jeśli tego nie zrobię szczypią mnie od mrozu. Ubieram się i robiąc śniadanie wypalam około 2-3 papierosów. Wchodzę na wagę. Wypijam siemię lniane, zjadam śniadanie. Idę umyć zęby, dokładnie 4 minuty 32 sekundy. Rozczesuję włosy, siadam na swoim fotelu i się uczę albo czytam. Punktualnie 14:48 wychodzę z domu. Wracam o 19:12. Wchodzę na wagę. Idę się wykąpać. Podczas kąpieli wypalam około 5 papierosów. Tym razem po wyjściu z wanny dokładnie wcieram balsam w każdą część ciała. Wchodzę na wagę. Siadam przed komputerem, wypalam 3 papierosy, chyba, że jest mi bardzo zimno, wtedy kładę się od razu spać. Nie wiem po co to tu napisałam. To chyba bezsens.

Moje samopoczucie wagowe ciągle się waha. Ostatnio nic mi nie pasuje. Najchętniej ściągnęłabym ze ścian wszystkie lustra albo zamknęła się w ciemnym pokoju i ćwiczyła aż do skutku.

Jadę dzisiaj do Radomia. Jakoś zmęczyło mnie to warszawskie życie, a może zmęczyło mnie życie na Bielanach ? Sama nie wiem. 

Podupadłam na zdrowiu. Wyszedł na wierzch mój dotychczasowy tryb życia, alkohol, papierosy i inne dziwne wyskoki. Nie mam okresu, włosy mi wypadają... 

Coś dobrego o życiu: 


No i coś dla motywacji.