Dzisiaj za bardzo sobie podpuściłam i nie jestem zadowolona z siebie. Na siłownię też nie poszłam, przez brak czasu. Teraz wracam do domu z zajęć. Przebiorę się i pójdę chociaż pobiegać, bo gryzą mnie straszne wyrzuty sumienia.
Dzień minął nawet dobrze, nie licząc towarzyszącego mi bólu głowy. Byłam w pracy, potem na zajęciach. Jestem zła na siebie, bo zjadłam pół kostki białego sera chudego, no nie mogłam się powstrzymać i czuję się strasznie pełna :(
Lubię czuć głód, pomaga mi działać i racjonalnie myśleć, jak jestem głodna mam lepszy nastrój. I wszystko się łatwiejsze staje. Mam swój głód i nie czuję się taka samotna...
Jednak boję się,
strach mnie często paraliżuje,
Zatyka mi usta brudną szmatą,
Nie pozwala mi się bronić,
Bo niby jak?
Strach przed porażką,
przed przytyciem,
przed każdym wejściem na wagę,
on patrzy na mnie i łakomie oblizuje usta, pożre mnie, jeśli nie schudnę,
jeśli na wadze nie będzie mniej,
choćby o te 100 gram.
Znika jeśli jest spadek,
chowa się na chwilę przed swoją porażką,
a potem wraca,
jeszcze silniejszy
i łazi za mną niczym cień
niszcząc mi resztki duszy.
1 komentarz:
Bardzo dobrze cię rozumiem, nie martw się♡ Trzymaj się~!
Prześlij komentarz