And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

sobota, 25 czerwca 2011

I won't eat.

Dzień jak co dzień. Pobudka 5,45 i to co zwykle. Rzygałam rano, zjadłam śniadanie i rzygałam, bolał mnie brzuch, za dużo. Boli mnie gardło. Pogoda jest dzisiaj cudowna, fajnie chłodno. Nawet się tak bardzo dziś nie denerwuję. Jestem gruba, wiem to, obleśna, beznadziejna i muszę coś z tym zrobić! Wczoraj rozmawiałam do późna z D. Ma na mnie dobry wpływ. Boję się zlotu, boję się ludzi, a jednocześnie nie mogę się doczekać! Samo patrzenie na jedzenie sprawia mi ból, dostaję skurczów żołądka, jest mi niedobrze, ale coś muszę jeść. Nie mogę przecież ciągle wymiotować, albo nie jeść, a jednocześnie wiem, że nie powinnam jeść, że jedzenie mnie zabija, że obrastam tłuszczem przez to, że jem :( Znów popadam w obłęd... Rozmawiałam z B. wczoraj, długo pisaliśmy smsy, nie sądziłam, że będzie nam się pisało tak dobrze jak pół roku temu. Namawiałam go żeby przyjechał na zlot, ale nie chciał. Mamy się zobaczyć jakoś w lipcu, tylko najpierw muszę się trochę unormalnić, żeby się nie przestraszył. Matka suszy mi głowę, denerwuje mnie, mam jej dość. Nigdy nie była dla mnie matką, zawsze była dla mnie obca, bo nigdy nie zachowywała się jak matka. Zawsze surowa, z dzieciństwa pamiętam tylko jak krzyczała, żadnych miłych wspomnień z nią z związanych. Czy taka powinna być matka? Nie, zdecydowanie nie. Jeśli kiedyś będę miała dziecko, nie będę dla niego taką matką, jaką moja była i jest dla mnie. Nie sądzę, żeby z jej strony cokolwiek się zmieniło. Jestem rozżalona, bardzo. Chyba za bardzo. Ojciec też się męczy, nie dość, że przez nią to jeszcze przeze mnie. Staram się być lepsza, nie chcę go martwić, ale widzę, że zamartwia się. Boli go to z jakim wstrętem patrzę na jedzenie. Czy to się kiedyś zmieni? Nie wiem. Nie chcę żyć tak jak teraz. Wiem, mam świadomość, że umrę jeśli będę postępować tak dalej, ale to jest silniejsze ode mnie. Ana weszła we mnie kilka lat temu i już została. Jest jak najlepszy przyjaciel, nigdy już mnie nie opuści.

Brak komentarzy: