And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

niedziela, 3 stycznia 2016

Opowieść naćpanej marzeniami...

Hej Motylki!
Obudziłam się dzisiaj o 6:30 i w moją głowę wlało się dużo przemyśleń, którymi postanowiłam się z Wami podzielić. 
Wspomnienia dzieciństwa, moje wyobrażenia o idealnym życiu i księciu z bajki...mzastanawiam się czy też tak miałyście. 
Ja patrząc na swoich rodziców jeszcze jako dziecko zawsze powtarzałam sobie, że będę szczęśliwie zakochana w jakimś przystojnym chłopcu, który oczywiście będzie tak samo zakochany we mnie i będzie mi kwiaty kupował i na rękach nosił, bla, bla, bla, jak w bajce. Myślałam, że ominą mnie wszystkie problemy moich rodziców, moje życie miało być idealne. 
W momencie kiedy przekonałam się, że w niczyim życiu nie jest tak cudownie jak w bajkach, coś we mnie pękło. Pękła bańka, w której żyłam przez lata... I nagle wszystko przestało się zgadzać. 

Teraz już dosyć mocno stąpam po ziemii i jestem twardą realistką, myślę że potrafię radzić sibie ze swoimi demonami. I mam cel, cały czas ten sam od lat: chudnąć...

Chciałabym kiedyś przybliżyć tutaj swoją historię, jednak najpierw muszę ją spisać, aby była spójna. Może tym komuś pomogę, a może w jakiś sposób pomogę również sobie...

3 komentarze:

Julliet pisze...

Kiedyś wszystko wyglądało inaczej, to prawda. Każdy miał piękne plany na przyszłość, ale zwykle życie robi nam psikusa i idzie nie w tą stronę co zamierzaliśmy. Ale najważniejsze to odnaleźć radość, w tym co mamy, a jeśli nam na czymś zależy to trzeba mieć siłę, wziąć się za to i osiągnąć. To od nas zależy co z tym życiem zrobimy :)
Co do tego, co napisałaś na moim blogu, to mi też jest trudno zmotywować się do ćwiczeń w domu, potrzebuję do tego trochę czasu, przeglądam fit zdjęcia itd. Ale jak już się wpadnie w taki trochę "nałóg" codziennych treningów to powinno być łatwiej ruszyć się z miejsca ;))
Buziaki :*

Catherine pisze...

Ja po świętach nie zanotowałam jakiegoś znaczącego wzrostu wagi, ale w tym roku postanowiłam dopilnować osiągnięcia celu, a jest dosyć realny- 15kg w 48 tygodni ;)
Jeśli chodzi o życie dorosłe, to nigdy nie miałam wizji szczęścia, ale może to i dobrze, bo zderzenie z rzeczywistością nie było bolesne.
Zawsze warto pisać o swoich uczuciach czy historii życia, nawet jeśli jest to opowiedziane w sposób chaotyczny, to i tak zawsze pomaga ;)
Jeśli miałabyś ochotę pogadać, to zawsze możesz do mnie napisać, nawet jeśli nie będzie to nic związanego z odchudzaniem.
Trzymaj się :*

Anonimowy pisze...

Czekam na posty z bilansami. Trzymaj się chudo :)
wielorybnadiecie.blogspot.com