Powróciłam po ciężkich zmaganiach z egzaminami. I bum, znów dopadła mnie ta trudna rzeczywistość, znów poczułam to silne ukłucie w sercu, że przeszłość nie wróci i zalała mńie fala ostrego bólu, wspomnień, obrazów przed oczami i łez w oczach, nostalgia za tym wszystkim.
W takich chwilach nic nie ma sensu i nagle przechodzę wszystkie fazy choroby sierocej od początku, po raz kolejny bez końca. I znów następuje pogodzenie z losem, podanie mu ręki i mordowanie czasu - największego wroga. I udręka. Smutek, żal, rozpacz. Rozbite dłonie i kolana od kolejnych upadków. Może nie warto się podnosić? Zrosty są już tak rozległe. I już nie mam słów, żeby opisać choć jeszcze jedną cząstkę tego czegoś co we mnie siedzi.
Chudnięcie stanęło, pewnie przez zmniejszoną ilość ćwicżeń podczas sesji, jednak waga nie rośnie.
Trzymajcie się, byle nie w ten sposób co ja.
2 komentarze:
Kochana nie martw sie :* kazdy ma upadki w swoim zyciu :) Ja rowniez czasen upadam. Trzeba wstac zapomniec o tym co bylo i walczyc o marzenia ! <333 Trzymaj sie i nie poddawaj :)
Nie poddawaj się. Kiedy zaczęło się walkę trzeba ją skończyć. Pamiętaj, że nie jesteś sama, bo taką walkę toczą wszystkie Motylki. Zawsze masz nasze wsparcie :)
Wstawaj i walcz! Czekamy na ciebie ;)
~Patch
Prześlij komentarz