Obudziłam się o 7.00 rano, usiadłam na łóżku, zakrywając dłońmi twarz. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy: jakie to mieszkanie jest ciemne, a druga: jestem beznadziejna.
Dla lepszego nastawienia do świata, włączyłam muzykę, wzięłam dwie tabletki l-karnityny i skakałam na skakance, 2 godziny. Potem po prostu tańczyłam jak głupia po pokoju ale to dobrze, zawsze to parę kalorii mniej, no i jak zawsze po takim treningu ćwiczenia rozciągające, a do tego brzuszki, przysiady itp.
Kiedy skończyłam, zajrzałam do lodówki. Jak zawsze zastałam tam skrojoną sałatę z ogórkiem i pomidorem, obok chude mleko, parę jajek, w szufladach rzodkiewka, seler, pietruszka, marchewka, brokuły, itp.
Po dłuższym zastanowieniu sięgnęłam po jajko i sałatę z pomidorem i ogórkiem. Jajko ugotowałam na miękko (takie lubię najbardziej) i zaparzyłam sobie zielonej herbaty. Kiedy już zabrałam się za jedzenie, modliłam się, żeby tylko nie zwymiotować. Poszło mi całkiem nieźle.
O godzinie 13.00 wyszłam do sklepu i na spacer. Rozmyślałam o różnych dziwnych sprawach, jednych przyjemnych, drugich mniej przyjemnych. Wracałam do domu z myślą, że rozpiszę się trochę właśnie tutaj, bo dawno tego nie robiłam. Czasem fajnie jest wylać z siebie wszystko, chociaż tak naprawdę nie ma tu moich odczuć, nie wiem czemu tak jest ale ta notka wydaje mi się kompletnie pusta. A może ta ja jestem pusta?
No cóż, moje uczucia, moje emocje to wszystko krzyczy niesłyszanym przez nikogo dźwiękiem. Z jednej strony chciałabym, żeby ktoś usłyszał ten krzyk, zwrócił na mnie swoją uwagę, zaś z drugiej strony bronię się przed tym jak przed ogniem. Gniew, nienawiść i ból przelewają się we mnie i mieszają, mimo tego, że chcę zapomnieć o przeszłości, ona często w snach daje mi mocno w kość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz