And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand when everything’s made to be broken
I just want you to know who I am.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Pustka

Nie jem nic już trzeci dzień i daję radę. Nawet o tym nie myślę, a mimo wszystko jestem jakaś rozbita. Jest tyle pięknych chudziutkich dziewczyn na ulicach, a ja jak kłoda... Spaślak, gruba świnia! Nienawidzę za to siebie, nienawidzę siebie też za to, że nie potrafię dać z siebie tyle ile bym chciała... Nie potrafię dać mojemu chłopakowi tego, czego on ode mnie oczekuje... Boję się, że prędzej czy później to się skończy, bo będzie miał dość i znów zostanę sama... Jeśli tak się stanie to w jaki sposób ja mam uwierzyć w sens związków? Zawsze jest coś. Czy nie jest mi pisane bycie szczęśliwą? To wszystko jest bez sensu. Leżę teraz w łóżku z laptopem i głupie myśli znów zabiajają resztkę racjonalnego myślenia. To taka codzienna walka. Walka najgorsza z możliwych. Walka z samą sobą...




Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.





Potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.

Brak komentarzy: