Ostatnimi czasy jest źle z moim samopoczuciem, jedynie w pracy mogę odetchnąć. Weekendy stają się męczące, a atmosfera w domu duszna. Nie mogę spać, nie mogę jeść (to akurat dobrze), żołądek zwiazał mi się w supeł. Uciekam na siłownię za każdym razem, kiedy łzy chwytają mnie za gardło, a obiecałam sobie, że dosyć łez przez faceta...
Odchudzanie idzie dobrze. Myślę, że do końca przyszłego tygodnia zejdę poniżej 60 kg :) to ki znacznie poprawia nastrój ;) za chwilę wybieram się na siłownię poprawić sobie samopoczucie. W tym momencie na wadze 60,6 kg, jeszcze trochę i kolejny cel zostanie osiągnięty, choć już dawno powinno być na wadze 50 kg.
Trzymajcie się lekko :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz